Nie ulega wątpliwości, że w dzisiejszych czasach łatwo się pogubić w temacie akcesoriów dla Maluszków. Na rynku dostępna jest tak ogromna ilość gadżetów, że kiedy zaczynamy zagłębiać się w temat… często okazuje się, że podejmując ostateczną decyzję jesteśmy tak przeciążeni ilością różnego rodzaju informacji, że nie myślimy już o niczym innym, jak tylko o tym, by mieć to w końcu za sobą…
Dzisiaj mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Myślę, że będę mogła ułatwić Ci podjęcie decyzji dotyczącej zakupu skoczka dla niemowlaka – i to bez konieczności czytania długiego tekstu.
Powiem od razu – z punktu widzenia fizjoterapeuty zdecydowanie odradzam. Koniec.
I w zasadzie… jeśli to Ci wystarcza, to nie musisz czytać tego tekstu dalej.
Jeśli jednak chcesz dowiedzieć się:
- skąd w ogóle taka myśl, że to może być fajny gadżet dla Malucha,
- jakich argumentów użyć, kiedy ktoś zachwala Ci zalety skoczka, a Ty czujesz, że nie jest to to, czego potrzebuje Twoje dziecko,
- co może być alternatywą dla takiego sprzętu, to…
ZAPRASZAM DO LEKTURY! 😊
MOŻLIWE POWODY DLA KTÓRYCH MOŻE SIĘ NAM (LUB INNYM) WYDAWAĆ, ŻE SKOCZEK TO DOBRY POMYSŁ
- DZIECKO PRZECIEŻ „SZTYWNO SIĘ TRZYMA” I NA PODŁODZE PEWNIE JUŻ MU SIĘ NUDZI, A DZIECI W SKOCZKACH SĄ TAKIE ZADOWOLONE.
To chyba oczywiste, że każdy z nas chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Często staramy się z całych sił o to, aby zapewnić naszemu Maluchowi jak najlepsze warunki rozwoju i jak najlepszy start. Bywa, że dla tego małego człowieka jesteśmy gotowi robić rzeczy, które w „normalnych warunkach” pewnie nawet nie przyszłyby nam do głowy – potrafimy chodzić na czworakach po mieszkaniu udając pieska, zakrywamy swoją twarz pieluchą bawiąc się w a-kuku, gaworzymy, robimy dziwne miny i odchodzimy od zmysłów kiedy dzieje się coś niepokojącego…
Nic w tym dziwnego, że kiedy na horyzoncie pojawia się temat akcesoriów dla Maluszka – i to takich, które są w stanie sprawić mu radość, jesteśmy gotowi niemal na wszystko.
Dodatkowo, kiedy córeczka koleżanki tak bardzo cieszy się będąc w skoczku, a nasz Maluch, wsadzony tam tylko na próbę… wcale nie chce z niego wychodzić ,zaczynamy zastanawiać się nad tym, w imię czego mielibyśmy rezygnować z fundowaniu dziecku takiej przyjemności i… z szansy na chwilę dla siebie… Przecież dziecko już tak „sztywno się trzyma” i w ogóle… na podłodze tak bardzo się nudzi…
To częsty powód, dla którego w ogóle zaczynamy myśleć o skoczku.
- „PRZECIEŻ ON CHCE SKAKAĆ!”.
Drugą rzeczą, która może skłonić nas do rozważania zakupu może być to, co często zauważamy obserwując rozwój naszego sześcio czy siedmiomiesięczniaka.
Dziecko w tym wieku zaczyna bowiem… SPRĘŻYNOWAĆ.
Sprężynowanie to nic innego, jak rytmiczne zginanie i prostowanie nóżek w czasie, kiedy stópki Malucha doświadczają kontaktu z podłożem (nie zawsze tak jest – o tym, co może być powodem, dla którego Maluszek nie chce obciążać stóp pisałam tutaj >>>SPRAWDŹ<<<). Zazwyczaj towarzyszy temu ogólny zachwyt i nierzadko głośny śmiech – ewidentna oznaka tego, że naszemu dziecku bardzo się to podoba.
I choć sprężynowanie to aktywność, która pozwala Maluszkowi przygotować się do pionizacji i chodu, z pewnością nie powinna być powodem, dla którego musilibyśmy zacząć myśleć o zakupie skoczka. Bo… choć wyglądają dość podobnie, to sprężynowanie i podskoki w tym urządzeniu tak naprawdę nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego…
No dobrze. Wiemy już skąd czasami może pojawiać się taka myśl, że skoczek to dobre rozwiązanie. Zastanówmy się teraz nad argumentami dla których… niekoniecznie tak jest.
ARGUMENTY, DLA KTÓRYCH WARTO ODPUŚCIĆ TEMAT SKOCZKA?
Kiedy przygotowywałam się do napisania tego wpisu przejrzałam całkiem pokaźną ofertę skoczków, które proponowane są naszym Maluszkom i… o zgrozo odkryłam, że polecane są one niemowlętom już od 6. miesiąca życia (choć zdarzyło mi się widywać w tym sprzęcie sporo młodsze Maluszki). Argumentuje się to często tym, że w tym wieku dziecko osiąga już pełną kontrolę głowy, więc… może bezpiecznie w takim sprzęcie przebywać.
Oczywiście! W tym wieku kontrola głowy powinna być już pełna i to we wszystkich płaszczyznach, ALE odnosi się to do NORMALNYCH aktywności Malucha… Normalnych, czyli takich, które on sam jest sobie w stanie zafundować będąc na takim, a nie innym etapie rozwoju.
Czym innym jest utrzymanie kontroli głowy podczas pełzania czy prób przejścia do czworaków, a czym innym wtedy, kiedy zostajesz poddana_y ruchom, których w żaden sposób nie jesteś w stanie kontrolować…
Pisząc BEZPIECZEŃSTWO miałam oczywiście również na myśli wszelkie sytuacje upadków czy urazów, które… wbrew pozorom… w takich sprzętach jednak się zdarzają.
Nikt z nas chyba nie ma wątpliwości, że ogólnie – skoki/ podskoki są aktywnościami, które mocno obciążają nasz układ kostno – stawowy. Tak naprawdę nie bez powodu Maluch uczy się podskakiwać dopiero w okolicach drugiego roku życia czyli wtedy, kiedy mechanizmy amortyzujące są już wykształcone. To pozwala na bezpieczne wykonywanie tego typu aktywności.
Jeśli pozwalamy na nie dziecku wcześniej – np. tak, jak zaleca Producent już od 6 miesiąca życia, tak naprawdę nie mamy pewności czy nie obędzie się bez negatywnych konsekwencji.
Krzywizny kręgosłupa, które m.in. mają za zadanie amortyzować wstrząsy, nie są jeszcze w tym wieku w pełni rozwinięte. Lordoza lędźwiowa ostatecznie kształtuje się dopiero wtedy, kiedy Maluch zaczyna się pionizować i chodzić…
Korzystanie ze skoczków to też duże obciążenie dla stawów biodrowych. Siedziska skoczków sprawiają, że bioderka układają się w niefizjologicznej pozycji (podobnie jak w „wisiadłach”, które są na czarnej liście International Institute of Hip Dysplasia) i istnieje ryzyko ich przeciążenia, a nawet uszkodzenia delikatnych struktur.
- NIEFIZJOLOGICZNE UŁOŻENIE STÓP
Pewnie nie umknął Twojej uwadze fakt, że bardzo często, korzystając ze skoczka, dziecko odbija się z palców stóp. Jak na pewno wiesz, nie jest to fizjologiczny wzorzec. Może on prowadzić do nadmiernego napięcia w obrębie mięśni łydek, co z kolei może nie pozostać bez wpływu na wzorzec chodu.
W prawidłowych warunkach, kiedy Maluch stawia swoją stopę na macie, to powinna ona mieć z nią kontakt na CAŁEJ POWIERZCHNI.
Dziecko powinno być w stanie płynnie przenosić ciężar ciała z pięty na palce i odwrotnie oraz z jednego boku na drugi. Powinno mieć okazję pełnego obciążania stóp, ODCZUWANIA ciężaru swojego ciała i tego, jak zachowuje się ono w warunkach działania siły grawitacji.
Poza tym, jeśli przyjrzymy się temu bliżej wzorcowi chodu, to szybko okaże się, że jego cykl składa się z dwóch faz.
W fazie, w której stopa ma kontakt z matą, w pierwszej kolejności na podłożu ląduje pięta. Później następuje ruch przetoczenia stopy, a następnie odbicie z palców.
Faza druga, to faza przenoszenia. Noga, która właśnie oderwała się od podłoża jest nad nim przenoszona po to, by znowu na podłożu mogła wylądować pięta… To ważne doświadczenia, których w naturalnym rozwoju Maluch nabywa tak po prostu i nie ma potrzeby w to ingerować.
- ZABURZONY OBRAZ RZECZYWISTOŚCI
Ważnym argumentem, dla którego warto zastanowić się nad sensem używania skoczków jest to, że tak naprawdę korzystając z tego rodzaju sprzętu dziecko ma nieco zaburzony obraz rzeczywistości.
Bo… teoretycznie stoi i podskakuje samo, ale… nie do końca. Jego ciało podtrzymywane jest jednak przez sprzęt i mały człowiek wcale jakoś specjalnie nie musi przykładać się do tego, aby uaktywnić mięśnie w celu zabezpieczenia swojej postawy.
Co więcej… nieostrożne posunięcia nie kończą się upadkiem. A… czy to przypadkiem nie jest tak, że… „jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz?”. W skoczku tak naprawdę nieważne czy dane posunięcie jest jeszcze bezpieczne czy już nie do końca… Maluch nie ma szansy się o tym przekonać, bo w razie potrzeby ten sprzęt go podtrzyma…
Jeśli czasem chodzisz/ biegasz na bieżni, to pewnie znasz to uczucie, kiedy przez chwilę po jej zatrzymaniu nadal wydaje Ci się, że idziesz… Przedziwne uczucie nie mieć nad tym kontroli…
Być może nie do końca oczywista rzecz, ale również warto wziąć ją pod uwagę. Skoczek – nie tylko stacjonarny, wyposażony dodatkowo w zestaw różnego rodzaju gadżetów, to naprawdę dużo bodźców.
Już same podskoki mogą nadmiernie stymulować układ przedsionkowy, a co dopiero wtedy, kiedy Maluch dodatkowo zmuszony jest patrzeć na te wszystkie kolorowe, grająco – mrugające akcesoria…
Do pewnego momentu może to być dla dziecka nawet ciekawe, ale zapewniam Cię… granica jest cienka i bardzo łatwo ją przekroczyć… Sensoryczna katastrofa…
Pamiętaj, że układ nerwowy niemowlaka nie jest jeszcze w pełni dojrzały i może mieć on trudność z przetworzeniem nadmiernej ilości bodźców. A… przestymulowanie takiego Maluszka, pomimo tego, że w pierwszej kolejności możemy nie łączyć tych faktów, może odbić się nam czkawką. Niektóre dzieci, kiedy czują się pzestymulowane po prostu „uciekają” np. w sen, ale inne… potrafią dokazywać za dwóch…
CO W ZAMIAN?
No dobrze… Krytyka za nami. Jednak… nie byłabym sobą, gdybym nie zaproponowała czegoś w zamian. Najprościej jest przecież powiedzieć „nie używaj” i na tym zakończyć temat.
Jednak z racji tego, że sama jestem mamą… i to mamą x5, to wiem, że czasami po prostu trzeba szukać jakichś rozwiązań…
Ale najlepiej będzie, jeśli te rozwiązania nie będą zaburzały naturalnego rozwoju Twojego dziecka.
Jak on przebiega na poszczególnych etapach? Pisałam o tym m.in. tutaj: >>>SPRAWDŹ<<<
Natura jest naprawdę mądra i tak to wszystko zaplanowała, że poszczególne etapy rozwoju, przez które przechodzi Maluszek, PRZYGOTOWUJĄ go do osiągania kolejnych, bardziej złożonych umiejętności. To na ich bazie dziecko buduje swoją dalszą aktywność.
Dlatego… postaraj się dostosować to, co proponujesz dziecku do jego aktualnych możliwości. Tylko zadania, w których mały człowiek może odnieść sukces, będą mobilizowały go do dalszej pracy (konkretne propozycje zabaw dla Maluszków w poszczególnych przedziałach wiekowych znajdziesz np. tutaj >>>SPRAWDŹ<<<. Opisałam je również w swoich e-bookach >>>ZOBACZ<<<).
CO KONKRETNIE MOŻESZ ZROBIĆ?
- pobawcie się w leżeniu na brzuszku – leżenie na brzuszku wspiera osiąganie kolejnych umiejętności i jest doskonałym treningiem dla Twojego dziecka,
- budujcie tory przeszkód i to nawet wtedy, kiedy Maluszek jeszcze nie czworakuje. Przeszkody potrafią być świetną motywacją do uniesienia brzuszka nad podłoże, a to już tylko krok do pozycji czworaczej i czworakowania (fajne zabawy z torami przeszkód znajdziesz też tutaj: >>>SPRAWDŹ<<<),
- przepychajcie piłki i inne, nieco cięższe przedmioty – wszelkie „przepychanki” i aktywności, w których dziecko ma okazję coś odpychać, będą sprzyjały budowaniu stabilności tułowia, a ta… naprawdę bardzo się przyda,
- spróbujcie zabawy w a-kuku, gdzie rodzic chowa twarz za rękami lub pieluszką – poza tym, że dadzą Maluszkowi mnóstwo frajdy, będą pomagały mu w tym, aby nauczył się „rozwiązywania problemów”. Odnalezienie Rodzica to przecież nie lada wyzwanie, a każdy sukces dodaje skrzydeł!
- podczas codziennych zabaw pamiętaj o tym, by nie tylko stymulować wzrok czy słuch, ale aby pamiętać o tzw. bazowych zmysłach, które są absolutnie kluczowe dla rozwoju Twojego Maluszka (pisałam o nich tutaj: >>>SPRAWDŹ<<<)
- drugie półrocze życia to też ogromny postęp jeśli chodzi o małą motorykę – nie wahaj się tego wykorzystać i sprawdź jakie zabawy manualne spodobają się Twojemu dziecku najbardziej. U nas w pewnym momencie hitem okazało się wciskanie do otworów patyczków do uszu czy niedużych pomponów.
- pamiętaj też o tym, że zostawienie przestrzeni na nudę jest równie istotne jak zaaranżowana zabawa… Kiedy dziecko się nudzi… potrafią dziać się niesamowite rzeczy!
Jak się okazuje… aby zająć Maluszka wcale nie musisz się zbytnio wysilać. 😉 Czasami wystarczy położyć się na dywanie, być obok i obserwować, albo… pozwolić dziecku na wspinaczki po Twoim ciele. 😉
A… co sobie kupić za zaoszczędzone pieniądze?
Ja pewnie kupiłabym buty (i pewnie jeszcze coś by zostało), ale tutaj… decyzja należy do Ciebie! 😉
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.
[autopromocja]
Potrzebujesz gotowych pomysłów na proste, wspierające zabawy z maluszkiem? Sprawdź mój Przewodnik!
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat rozwoju, przyjaznej pielęgnacji i zabaw powoli i… KROK PO KROKU? Sprawdź moje kursy on-line!
Kurs, w którym opowiem Ci o wszystkim tym, co najważniejsze w rozwoju maluszka od narodzin do końca trzeciego miesiąca życia.
Dowiesz się czego się spodziewać i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak wspierać naturalny rozwój maluszka podczas codziennych zabaw i pielęgnacji – wszystko bez pośpiechu i presji.
Kurs, dzięki któremu dowiesz się jak przebiega rozwój maluszka od początku czwartego do końca siódmego miesiąca życia i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak podczas codziennej pielęgnacji i zabaw dbać o rozwój psychoruchowy dziecka, które staje się już coraz bardziej ciekawe świata.
Wszystko w przystępnej formie i krok po kroku – tak, aby wdrożenie tych wskazówek w życie było czystą przyjemnością.
Kurs, w którym opowiem Ci o najważniejszych umiejętnościach, które powinien osiągnąć maluszek w tym wieku.
Dowiesz się jakie są czerwone flagi fizjoterapeutyczne i nauczysz, na co zwracać uwagę podczas codziennych zabaw i pielęgnacji.
Moje kursy i e-booki możesz zakupić również w formie VOUCHERA i podarować w prezencie przyszłym lub świeżo upieczonym Rodzicom!
Wystarczy, że po dodaniu produktu do koszyka, zaznaczysz opcję „KUPUJĘ NA PREZENT”
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️