Niedawno na świecie pojawiło się Twoje Maleństwo. Próbujesz jakoś dojść do siebie i ogarnąć się co nieco w nowej rzeczywistości.
Robisz wszystko, by Twój Maluszek był zadowolony i bezpieczny. Potrafisz zrywać się w nocy, aby sprawdzić czy oddycha… Niemal każde jęknięcie stawia Cię na równe nogi… Jeśli trzeba, godzinami odciągasz pokarm, aby pobudzić laktację… Jesteś – nosisz, karmisz, przytulasz… dbasz o to, by było mu dobrze, ciepło i wygodnie…
Zdarza się, że nie wymaga to od Ciebie jakiegoś nadludzkiego wysiłku, ale innym razem… masz wrażenie, że to wszystko zaczyna Cię już przerastać. W Twojej głowie kłębi się milion myśli… „Czy jestem wystarczająco dobrą mamą?”, „Jak mogłam tego nie zauważyć?”, „Jak mogłam o tym nie wiedzieć!?”…
Czasami bywa naprawdę trudno…
Wiem… Przerabiałam to już 4 razy. I… być może Cię zaskoczę, ale… chyba ostatnią rzeczą, którą w tym okresie chciałabym usłyszeć byłoby to, czy w „prawidłowy” sposób „obchodzę się” z własnym dzieckiem…
Myślę, że to mogłoby jedynie dolać oliwy do mojego połogowego ognia i… albo sprawić, że macierzyństwo kompletnie mnie przytłoczy, albo… stanę się po prostu nieznośna…
Dlatego w dzisiejszym poście chcę poruszyć bardzo ważny temat, który, mam nadzieję, pomoże nam nabrać niezbędnego dystansu. 😊
JAK TO MOŻLIWE?
Być może zastanawiasz się teraz jak takie rzeczy może pisać… fizjoterapeuta!?
Jak to możliwe, że sposoby „obchodzenia się” z dzieckiem mogą jedynie dolewać oliwy do ognia?
Przecież HANDLING, „OBSŁUGA” czyli to, w jaki sposób podnosimy, odkładamy, nosimy czy pielęgnujemy dziecko jest TAKIE WAŻNE!!!
O co tutaj chodzi!? Czy MamaFizjoterapeuta zwariowała? Przecież na blogu jest mnóstwo informacji o tym, że na te rzeczy warto zwracać uwagę już od pierwszych dni… Ba! Że u dzieci, które wymagają terapii bardzo często w pierwszej kolejności modyfikuje się właśnie sposoby noszenia…
Tak! Nie ulega wątpliwości, że są to naprawdę ważne sprawy.
Jednak… czy możemy obwiniać się za to, że czegoś nie wiedzieliśmy wcześniej? Czy możemy wymagać od siebie, że w mgnieniu oka opanujemy do perfekcji coś, co do tej pory zupełnie nie było nam znane? Czy wreszcie… patrząc na płaczącego Malucha i chcąc go podnieść może paraliżować nas strach przed tym czy zrobimy to w „PRAWIDŁOWY” sposób?
Oczywiście, że nie! To przecież kompletnie nie miałoby sensu, a wręcz… mogłoby przynieść efekt zupełnie odwrotny od zamierzonego.
Mały człowiek nie jest PRZEDMIOTEM, z którym musimy nauczyć się „prawidłowo obchodzić”. Nie istnieje dla niego żadna „instrukcja obsługi”, po której wdrożeniu sukces będzie gwarantowany…
To żywy człowiek, którego potrzeby się zmieniają… który miewa lepsze i gorsze dni… który czasami nie schodzi z rąk tylko po to, by kolejnego dnia bawić się spokojnie jak gdyby nigdy nic…
To wreszcie mała istotka, która… pomimo tego, że nie potrafi tego jeszcze wypowiedzieć, doskonale odczytuje nasze emocje. Istotka, której wystarczy jedno spojrzenie… jeden niepewny, wykonany w stresie ruch, by natychmiast to odczytać i w mgnieniu oka również zareagować napięciem…
Dlatego ważne, abyśmy pamiętali, że „PRZYJAZNA PIELĘGNACJA” jest czymś więcej niż tylko „TECHNIKĄ” – sposobem, w jaki „obchodzimy się” z Maluchem.
To przede wszystkim SPOKÓJ, RELACJA, dbanie o to, aby słuchać siebie nawzajem, by nauczyć się rozpoznawać potrzeby nie tylko dziecka, ale przede wszystkim nas samych, bo… to jest coś, o czym zbyt często zapominamy…
W momencie pojawienia się na świecie małego człowieka nie stajemy się jego służącymi, którzy od teraz muszą spełniać każdą z jego zachcianek – w dłuższej perspektywie jest to naprawdę… droga donikąd.
Rodzina to drużyna, która ciągle uczy się współpracy, a ta nauka… okupiona jest błędami. Każdy z nas je popełnia, ale jeśli podejdziemy do tematu ze spokojem, każdy „błąd” będzie miał szansę nauczyć nas czegoś nowego.
W mojej ocenie… byłoby to bardzo smutne, gdybyśmy sprowadzili „PRZYJAZNĄ PIELĘGNACJĘ” jedynie do „TECHNIK” opieki nad dzieckiem.
Oczywiście sposób jest ważny, ale jeszcze ważniejsza jest relacja, która daje nam poczucie bezpieczeństwa. Tylko czując się bezpiecznie dziecko będzie w stanie wykorzystać drzemiący w nim potencjał, a my… będziemy mogli rozwinąć skrzydła naszych rodzicielskich kompetencji bez utraty wiary w naszą własną intuicję.
DLACZEGO WIĘC TAK CZĘSTO ZWRACAM UWAGĘ NA SPOSOBY PIELĘGNACJI?
Przede wszystkim dlatego, że po prostu warto!
Wiedza o tym, jak rozwija się Maluszek, jak się zmienia, nad jakimi umiejętnościami aktualnie „pracuje” sprawia, że nasze horyzonty mają szansę się poszerzyć. Że my sami mamy okazję zacząć dostrzegać rzeczy, które pewnie by nam umknęły, a które mogą sprawić, że najprostsze czynności życia codziennego staną się okazją do fantastycznej zabawy!
I… nie musimy, a nawet… nie powinniśmy być fizjoterapeutami dla swojego dziecka!
Wystarczy, że otworzymy się na bycie uważnym. Będziemy obserwować jego poczynania i spróbujemy mądrze i… z radością mu w nich towarzyszyć!
Oczywiście będzie nam łatwiej, jeśli poprzemy to wiedzą dotyczącą rozwoju (LUŹNO opowiadam o tym w moich kursach on – line i opisuję na blogu, np. tutaj: >>>ZOBACZ<<<), jeśli będziemy na to gotowi i damy sobie czas oraz… przestrzeń do tego, by czasem popełniać błędy.
Jak to wygląda u mnie? Czy jako fizjoterapeuta i… mama w jednym ZAWSZE podnosiłam i nosiłam swoje dzieci w „prawidłowy” sposób? Oczywiście, że nie! Wiele razy zdarzały się sytuacje, w których po prostu nie było to możliwe – brakowało mi rąk, sił, uważności lub po prostu sytuacja była tak nagląca, że nie było czasu na myślenie i trzeba było zareagować natychmiast.
Jednak żadna z tych sytuacji nie przekreśla tego, że głęboko wierzę w sens i dobro, jakie niesie ze sobą „PRZYJAZNA PIELĘGNACJA”.
I oczywiście, że milion razy nam nie wyjdzie! Poza teorią jest jeszcze przecież samo życie!
Ale pamiętajmy, że wyjdzie i będzie miało sens tylko wtedy, kiedy będziemy spokojni. Kiedy będziemy się tym bawić i czerpać z tego prawdziwą radość. Kiedy nie przytłoczy nas ilość informacji, które „powinniśmy” przyswoić i kiedy przede wszystkim nie stracimy wiary w naszą rodzicielską intuicję.
Czasami żałujesz, że dowiadujesz się o takich rzeczach zbyt późno? Spokojnie! Zawsze jest dobry czas na ewentualne zmiany! Jest milion rzeczy, które wpływają na rozwój, a przed Wami… jeszcze przecież cała reszta życia! 😊
Dzisiaj nie ma bibliografii. Dzisiejszy wpis napisało życie. 😊
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.
[autopromocja]
Potrzebujesz gotowych pomysłów na proste, wspierające zabawy z maluszkiem? Sprawdź mój Przewodnik!
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat rozwoju, przyjaznej pielęgnacji i zabaw powoli i… KROK PO KROKU? Sprawdź moje kursy on-line!
Kurs, w którym opowiem Ci o wszystkim tym, co najważniejsze w rozwoju maluszka od narodzin do końca trzeciego miesiąca życia.
Dowiesz się czego się spodziewać i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak wspierać naturalny rozwój maluszka podczas codziennych zabaw i pielęgnacji – wszystko bez pośpiechu i presji.
Kurs, dzięki któremu dowiesz się jak przebiega rozwój maluszka od początku czwartego do końca siódmego miesiąca życia i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak podczas codziennej pielęgnacji i zabaw dbać o rozwój psychoruchowy dziecka, które staje się już coraz bardziej ciekawe świata.
Wszystko w przystępnej formie i krok po kroku – tak, aby wdrożenie tych wskazówek w życie było czystą przyjemnością.
Kurs, w którym opowiem Ci o najważniejszych umiejętnościach, które powinien osiągnąć maluszek w tym wieku.
Dowiesz się jakie są czerwone flagi fizjoterapeutyczne i nauczysz, na co zwracać uwagę podczas codziennych zabaw i pielęgnacji.
Moje kursy i e-booki możesz zakupić również w formie VOUCHERA i podarować w prezencie przyszłym lub świeżo upieczonym Rodzicom!
Wystarczy, że po dodaniu produktu do koszyka, zaznaczysz opcję „KUPUJĘ NA PREZENT”
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️