Pomimo tego, że ubiegłe wakacje były pierwszymi, podczas których nasz Tadzio znajdował się już po tej stronie brzucha, to robiąc podsumowanie rodzinnych wyjazdów obliczyłam, że w przeciągu niespełna dwóch miesięcy przemierzyliśmy samochodem prawie 5000 km.
Dla jednych to dużo, dla innych niezbyt wiele, ale… jedno jest pewne – z czwórką dzieci na pokładzie to naprawdę nie lada wyzwanie! 😊
W dzisiejszym wpisie opowiem Wam co pomogło nam bezpiecznie (i… w komforcie psychicznym 😉) przetrwać podróże z dziećmi w wieku od 7. miesięcy do 9. lat. 😊
Co prawda nasz dziewięciolatek podczas podróży jest raczej mało wymagający, ale cała reszta… a w szczególności nasze córki, z powodzeniem dbają o to, abyśmy nie zapomnieli, że jednak podróżujemy w komplecie.😉
BEZPIECZEŃSTWO:
FOTELIKI
Oczywiście kwestią priorytetową jest dla nas bezpieczeństwo, więc na samym początku – zanim jeszcze ośmieliliśmy się myśleć o jakiejkolwiek wyprawie, zainwestowaliśmy w dobre, bezpieczne i… pasujące do naszego samochodu (i dzieci 😊) foteliki. Dla najmłodszych, montowane tyłem do kierunku jazdy.
Głowa małego dziecka w stosunku do jego ciała jest duża i ciężka. U niemowlęcia stanowi 1/4 , a u dorosłego człowieka 1/8 jego długości.
Mięśnie tułowia oraz mięśnie szyi są jeszcze stosunkowo słabe i nie są w stanie zapewnić wystarczającej stabilności szczególnie w sytuacji kolizji, które przecież… zdarzają się niespodziewanie..
Przewożąc dziecko tyłem do kierunku jazdy, podczas ewentualnego zderzenia, działające siły rozłożone są na większą powierzchnię – to głównie plecy absorbują siłę uderzenia, a delikatna szyja i głowa są chronione.
Dobrze obrazuje to ten filmik:
Fotelik montowany tyłem do kierunku jazdy jest więc najbezpieczniejszym sposobem przewożenia malucha (w porównaniu z przewożeniem dziecka przodem – ryzyko śmierci lub poważnych urazów jest nawet 5x mniejsze), dlatego warto przewozić w ten sposób nie tylko najmłodsze, ale też nieco starsze pociechy (obecnie istnieją foteliki, które umożliwiają przewożenie dziecka tyłem do kierunku jazy do 25 kg i 125 cm wzrostu).
- POZYCJA DZIECKA W FOTELIKU I PASY BEZPIECZEŃSTWA.
Niezależnie od wieku zwracamy uwagę na to, aby nasze dzieci były prawidłowo zapięte w swoich fotelikach.
Dbamy o to, by pozycja ciała była symetryczna, by główka niemowlaka nie opadała na jego klatkę piersiową, a zagłówki starszaków były wyregulowane (taaak, dzieci szybko rosną, a pamiętajcie, że linia oczu dziecka nie powinna wychodzić ponad górną krawędź zagłówka), dbamy, by stopy starszaków były podparte >>>ZOBACZ DLACZEGO<<<, a pasy bezpieczeństwa odpowiednio zapięte. Upewniamy się, że nie są one poskręcane, że pasy biodrowe znajdują się we właściwym miejscu. Jeśli tak jest, w pierwszej kolejności dociągamy pasy biodrowe, a następnie pasy barkowe. Pasy są dobrze dociągnięte, jeśli nie jesteśmy w stanie ich „uszczypnąć”.
Przed zamontowaniem fotelików dla starszaków ściągamy zagłówki w samochodowe. Dzięki temu fotelik będzie lepiej przylegał do oparcia fotela, a tym samym, będzie w stanie lepiej ochronić nasze dziecko.
LOGISTYKA
No dobrze. Powiedzmy, że kwestię podstawowych zasad bezpieczeństwa mamy już za sobą. Teraz… wyższa szkoła jazdy, czyli… logistyka.
Życie nauczyło mnie już jakiś czas temu, że planowanie, a raczej… dokładne wykonywanie zaplanowanego zadania przy takiej gromadce czasami graniczy z cudem. Dlatego na dłuższe trasy staramy się mieć z tyłu głowy wyjście awaryjne, czyli… plan B.
Jeśli np. wiemy, że mamy do przejechania 1000 km, to nie napinamy się, że koniecznie musimy zrobić to w jeden dzień. Jeśli się uda, to super, ale w razie, gdyby podróż przestawała być dla nas wszystkich znośna, zanim w nią wyruszymy staramy się znaleźć jakieś ciekawe miejsce mniej więcej w połowie trasy. Takie, w którym moglibyśmy zatrzymać się na nocleg. Wtedy, zamiast frustrować się za każdym razem, kiedy plan A nie wypali, możemy cieszyć się, że udało się zrealizować plan B. 😊
Odkąd podróżujemy z dziećmi, przynajmniej część trasy staramy się pokonywać nocą. Nie muszę chyba wyjaśniać dlaczego taka opcja najlepiej się u nas sprawdza… Wizja przerwanego snu, ale za to jazdy w ciszy jest opcją, której nadal nie możemy się oprzeć. 😊
Podróżując z dziećmi czasami mamy wrażenie, że czas spędzony na postojach jest zdecydowanie dłuższy od tego, który rzeczywiście poświęcamy na pokonywanie konkretnej trasy… No ale… „jak się chciało mieć dzieci…. ” 😊. A tak na poważnie, kiedy na pokładzie mamy niemowlaka, zatrzymujemy się nie rzadziej niż raz na 2 (no… max. 2,5) godziny. Ze względu na resztę drużyny staramy się wybierać miejsca, gdzie jest choć niewielka przestrzeń, aby trochę pobiegać. Jeśli na danym postoju jest fajny plac zabaw, to zapamiętujemy go na przyszłość 😉
W czasie podróży w szczególności dbamy o właściwe nawodnienie, więc nie ma opcji, by z naszych 2. godzin zrobiły się 3. lub 4… Już nasze dzieci baaardzo tego pilnują. 😊 Poza tym… najmłodszemu pasażerowi też należy się zmiana pieluchy, chwila na brzuszku czy wspólnej zabawy. 😊
W SAMOCHODZIE…
No i chyba dochodzimy do sedna naszych rozważań, czyli… jak sobie radzimy z dziećmi w samochodzie. 😉
Nie będę tutaj koloryzować pisząc, że podziwianie widoków jest dla nich na tym etapie jakoś wybitnie porywające, bo poza naszym najstarszym synem, całej reszty nie zajmuje to na dłużej niż jakieś 5 minut…
Przede wszystkim staramy się zadbać o komfort podróżowania. Choć tak – NIE MIEŚCI MI SIĘ TO TROCHĘ W GŁOWIE, bo kiedy przypominam sobie siebie z dzieciństwa, jak podróżowało się ciasnym samochodem, bez klimatyzacji, przez całą Polskę i to o wiele dłużej niż obecnie, żeby zobaczyć morze… to nie przypominam sobie, żeby było tam miejsce na grymaszenie… No cóż… uroki XXI wieku… 😊
Komfort podróżowania to oczywiście znośna temperatura w samochodzie, ale w związku z tym, że obecnie wiąże się to z używaniem klimatyzacji, zabieramy ze sobą coś lekkiego do przykrycia. Dla mnie osobiście poduszka podróżna również wchodzi w skład podnoszącego komfort podróży zestawu.
Jeśli chodzi o dzieci, odkryciem ostatniego roku był dla nas podnóżek KneeGuardKids >>>ZOBACZ<<<, dzięki któremu podróżowanie stało się o niebo przyjemniejsze. W zasadzie zastanawiam się dlaczego wcześniej nie wpadłam na to, że wiercenie się, kopanie w fotele nie wynika ze złej woli naszych dzieci, ale jedynie jest przejawem niewygody, której nie potrafią jeszcze opisać słowami. Dzięki podparciu stóp nogi już nie cierpną, a cała postawa ciała w foteliku nabiera lepszej stabilności. Dla nas rewelacja. Najlepsza inwestycja ostatniego roku. 😊
NO DOBRZE, ALE… CO MOŻE ZAJĄĆ DZIECI NA DŁUŻEJ NIŻ 5 MINUT?
- coś do czytania/ naklejania – w związku z tym, że w razie ewentualnego zderzenia luźno pozostawione przedmioty mogą być śmiertelnie niebezpieczne (przy zderzeniu z prędkością 50km/h telefon komórkowy potrafi ważyć nawet 10 kg, a butelka wody mineralnej 60 kg), nie zabieramy do czytania encyklopedii, ale lekkie, miękkie książeczki. Dla Franka wystarcza gazeta motoryzacyjna lub kolejowa, a dla dziewczyn książeczka z naklejkami lub zadaniami do wykonania (np. znajdź 10 różnic…). Tadzio kocha książeczki ze zwierzątkami, więc dokładnie taką zabieramy ze sobą. 😊
- słuchowiska – to absolutny hit naszych rodzinnych podróży. Piosenki oczywiści też są fajne i podejrzewam, że nasze córki mogłyby śpiewać przez naprawdę długi czas, ale ze względu na to, że dojrzewający talent bywa wymagający dla słuchaczy… zazwyczaj umawiamy się na 3 – 4 utwory i zmieniamy płytę. 😊 Słuchowisk znamy wiele, choć ostatnio naszym ulubionym jest słuchowisko „O Bartku i niezwykłym misiu Makarym”. Mądre opowiadania przeplatane piosenką – czego chcieć więcej!? 😊
- coś dla niemowlaka – oczywiście słuchowisko nie jest jeszcze wystarczająco interesujące dla Tadzia, dlatego staramy się znaleźć coś fajnego również dla tego uczestnika podróży. Hitem ostatniego lata (oprócz książeczki o zwierzątkach) była metka z mojej poduszki podróżnej oraz macka ośmiornicy, która stała się ukojeniem dla obolałych dziąsełek… (niestety nie widziałam tej macki ostatnio w sprzedaży jako gryzaka… tą konkretną dostał jeszcze po Franku lub Lili). No i oczywiście to ja zajmuję miejsce obok Tadzia – w naszym przypadku to bardzo pomaga. 😊
- zabawy słowne – ostatnio bardzo fajnie sprawdzają się u nas zabawy słowne- szukamy rymów, zgadujemy wymyślone hasła, odgadujemy postacie z bajek… Poza tym, że jest to zabawa czasochłonna, bardzo, baaardzo rozwija! 😊
No i… oczywiście, nigdy nie zostawiamy żadnego z naszych dzieci samego w samochodzie – nawet na 5 minut…
I…. to w zasadzie tyle. 😊
Na koniec… ciekawostka z innej beczki czyli kilka słów o tym, co sprawdza się u nas przy okazji wizyt na stacjach benzynowych, na których oczywiście nie brakuje zabawek i innych „wabików” na najmłodszych…
Przy okazji pierwszego wyjazdu oczywiście próbowaliśmy odradzać naszym dzieciom takie zakupy, ale nie mieliśmy ustalonych żadnych konkretnych reguł, więc chyba łatwo się domyślić jakie były tego skutki.
Przy kolejnej dłuższej wycieczce poszliśmy po rozum do głowy i… postanowiliśmy przewidzieć pewne sytuacje. Każde dziecko mogło zabrać ze sobą na wakacje 100zł ze swoich zaoszczędzonych pieniędzy. Powiedzieliśmy im jasno, że oczywiście mogą to wydać już pierwszego dnia na stacji benzynowej, ale nie możemy im obiecać, że po drodze nie spotkają jeszcze jakiejś innej, fajnej pamiątki.
I wiecie co? Już po pierwszym postoju byłam pewna, że to dobry kierunek. Dzieci uczą się gospodarować pieniędzmi, czują, że kiedy się je wydaje, to ich ubywa i łatwiej im zrozumieć, że rodzic nie jest studnią bez dna. 😊
POZDRAWIAMY WAKACYJNIE I ŻYCZYMY WAM UDANYCH I SPOKOJNYCH PODRÓŻY!
W kolejnym wpisie opowiem Ci więcej o pierwszej podróży z młodszym niemowlakiem. Będzie o tym co warto wziąć pod uwagę planując taki wyjazd i jak zadbać o to, aby podróż przebiegała zarówno dla Ciebie, jak i dla dziecka w jak największym komforcie. 🙂
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.
[autopromocja]
Potrzebujesz gotowych pomysłów na proste, wspierające zabawy z maluszkiem? Sprawdź mój Przewodnik!
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat rozwoju, przyjaznej pielęgnacji i zabaw powoli i… KROK PO KROKU? Sprawdź moje kursy on-line!
Kurs, w którym opowiem Ci o wszystkim tym, co najważniejsze w rozwoju maluszka od narodzin do końca trzeciego miesiąca życia.
Dowiesz się czego się spodziewać i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak wspierać naturalny rozwój maluszka podczas codziennych zabaw i pielęgnacji – wszystko bez pośpiechu i presji.
Kurs, dzięki któremu dowiesz się jak przebiega rozwój maluszka od początku czwartego do końca siódmego miesiąca życia i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak podczas codziennej pielęgnacji i zabaw dbać o rozwój psychoruchowy dziecka, które staje się już coraz bardziej ciekawe świata.
Wszystko w przystępnej formie i krok po kroku – tak, aby wdrożenie tych wskazówek w życie było czystą przyjemnością.
Kurs, w którym opowiem Ci o najważniejszych umiejętnościach, które powinien osiągnąć maluszek w tym wieku.
Dowiesz się jakie są czerwone flagi fizjoterapeutyczne i nauczysz, na co zwracać uwagę podczas codziennych zabaw i pielęgnacji.
Moje kursy i e-booki możesz zakupić również w formie VOUCHERA i podarować w prezencie przyszłym lub świeżo upieczonym Rodzicom!
Wystarczy, że po dodaniu produktu do koszyka, zaznaczysz opcję „KUPUJĘ NA PREZENT”
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️