Pamiętam, jak na początku swojej drogi zawodowej
przyjechałam na wizytę domową do pewnego chłopca… Jego mama poprosiła o kontrolę,
ponieważ zauważyła, że dziecko dziwnie się pręży, nie lubi leżeć na brzuszku, a
ubieranie, to istny koszmar…
Rzeczywiście, jak na 4 miesiące, chłopczyk miał dość mocno spiętą obręcz barkową i nie do końca wiedział jak wykorzystać drzemiący w nim potencjał, aby swobodnie (adekwatnie do swojego wieku) funkcjonować w otaczającym go świecie…
Dałam kilka zaleceń, poćwiczyłam z maluszkiem, no i… nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o przyjaznej pielęgnacji (>>>ZOBACZ<<<), bo jak wiecie… bez tego efekty terapii mogą nie być tak spektakularne.
Kątem oka zobaczyłam stojący w rogu salonu bujaczek, więc oczywiście wspomniałam o tym, że w mojej ocenie aktualnie nie jest to najszczęśliwszy sprzęt dla tego dziecka… Mama oczywiście się ze mną zgodziła zapewniając, że on tam tylko „tak stoi”, ale w sumie, to nie korzystają.
Tydzień później rodzice chłopca zjawili się ze swoim synkiem w gabinecie. I wtedy… stało się coś, co zawsze stawia mnie w niezręcznej sytuacji… Pomieszały się „zeznania”…
Mama zapewniała, że stosują się do zaleceń, a tata stwierdził, że… tak, jest już całkiem fajnie, bo synek, jak bawi się w bujaczku, to już nawet potrafi się rozhuśtać…
Nie chcielibyście widzieć wtedy miny tej biednej mamy… Ja nawet bym nie chciała wiedzieć co przeżywał ten biedny tata po wyjściu z gabinetu, bo na pewno nie uszło mu to płazem. 😉
Później okazało się, że tak – bujaczek jednak był w użyciu, choć na krótko, a mama powiedziała, że nie używali wcale, bo… bała się… mojej reakcji – serio? Mnie można się bać? 😉
Tak… mojej reakcji. 😉 Poczułam się… niezręcznie, ale chyba równie niezręcznie czuli się Rodzice chłopca. Ostatecznie na szczęście wszystko dobrze się skończyło i maluch jest teraz zdrowym, wesołym kilkulatkiem… 😉
No dobrze, ale jak to się ma do pchaczy i innych dziecięcych sprzętów?
Czasami mam wrażenie, że Rodzice czują się zagubieni i… oceniani… Dlatego zdarza się, że… nie są pewni co do swojego postępowania i wyborów i właśnie… „gubią się z zeznaniach”. Tymczasem… chyba przecież nikt z nas nie chciałby źle dla swojego dziecka…
Nie wierzę w złe intencje tych Rodziców – w tym przypadku być może chodziło o to, że oni po prostu NIE WIEDZIELI, że bujaczek w pierwszych miesiącach życia nie jest najlepszym pomysłem dl ich dziecka… (o tym, jak rozpoznać czy bujaczek nie szkodzi, przeczytacie tutaj >>>ZOBACZ<<<)
No właśnie – nie wiedzieli… Mieli do tego prawo, bo… po prostu nie da się wszystkiego wiedzieć. TAK, to NORMALNE i przez to NIE JEST SIĘ GORSZYM RODZICEM!
Jak więc wybrnąć z podobnych opresji? Jak odróżnić dobro od tego, co nie do końca sprzyja rozwojowi naszego dziecka?
Spokojnie, da się to zrobić. I to bez kończenia specjalnych kursów czy czytania encyklopedii. 🙂 Wystarczy zwykła, uważna obserwacja i… spokój, który zazwyczaj jest najlepszym doradcą.
DZIŚ PRZEANALIZUJEMY TO NA PRZYKŁADZIE PCHACZA
Kiedy patrzymy z boku na zdrowe, dorosłe osoby zauważamy, że stoją one najczęściej w bardzo podobny sposób. Ich ciało dąży do tego, aby jak najmniejszym kosztem utrzymać pionową postawę.
Aby było to możliwe, poszczególne części ciała muszą być ułożone względem siebie w ściśle określony sposób. Jeśli są ułożone inaczej, wysiłek związany z utrzymaniem pionowej postawy znacząco się zwiększa, nie mówiąc już o ryzyku wystąpienia przeciążeń…
To w zasadzie logiczne – kto z nas chce się męczyć, jeśli nie musi. 🙂
W idealnych warunkach, pionowa linia powinna łączyć następujące punkty:
Podczas chodu oczywiście pojawiają się wychylenia środka ciężkości ciała, ruchy w obrębie rąk, nóg i tułowia, ale podobnie jak podczas stania – dążymy do tego, aby odbywało się to jak najmniejszym kosztem energetycznym. Dlatego im mniejsze wahania – tym lepiej. 🙂
Jeśli mówimy o chodzie, to oczywiście musimy pamiętać o tym, że składa się on z dwóch faz – fazy podporu, kiedy stopa ma kontakt z podłożem i fazy przenoszenia, kiedy tego kontaktu nie ma.
Każdy kontakt stopy z podłożem powinien zaczynać się od PIĘTY, później następuje przetoczenie stopy oraz odbicie z palców.
W bardzo dużym skrócie to jest ideał. 🙂
Oczywiście dziecko rozpoczynające przygodę z chodzeniem porusza się nieco inaczej (więcej o chodzie przeczytasz np. tutaj >>>ZOBACZ<<<, ale nie zmienia to faktu, że do takiego ideału dąży. Chód, który swoimi parametrami przypomina chód osoby dorosłej, maluch osiąga w okolicach 7. roku życia, ale w związku z tym, że ROZWÓJ TO PROCES, dziecko pracuje na swój sukces już o wiele, wiele wcześniej. 🙂
I tutaj dochodzimy do sedna. 😉 Puk, puk, ktoś dotrwał?
Czy pchacz zapewnia nam optymalne warunki do tego, aby maluch miał dobrą kontrolę swojego ciała podczas stania i chodu? Żeby dobrze obciążał stopy i kontrolował ułożenie środka ciężkości ciała?…
Oto kilka podpowiedzi, jak to ocenić:
1. OCEŃ… PCHANIE.
PCHANIE – no właśnie, jak to jest? Przecież tyle się pisze o tym, że dziecko powinno się odpychać, że ważne są podpory, bo wtedy pracujemy nad centralną stabilnością tułowia… (więcej o tym tutaj: >>>ZOBACZ<<<). A pchacz to przecież pchanie (jak sama nazwa wskazuje), a więc budowanie centralnej stabilności… Czego więc się czepiają???
No właśnie… Podpisuję się pod tym obiema rękami. Pchanie to praca nad stabilnością, jednak… nie wszystkie pchacze mobilizują maluszka do pchania. Na rynku dostępnych jest wiele pchaczy, które są bardzo „szybkie” i kiedy tylko dziecko się o nie oprze, natychmiast „odjeżdżają”, a maluch razem z nimi. 😉
Czy o to nam chodzi? Nooo… nie. 🙂 Spróbujcie sobie wyobrazić, że chcecie przepchnąć niezbyt ciężki stół. Opieracie na nim ręce, napinacie ciało i przetaczając całe stopy na podłożu przepychacie go w przód. A… co by się stało, gdyby okazało się, że ten stół… ma małe kółeczka, których nie zauważyliście wcześniej? Środek ciężkości ciała przesunie się zbyt mocno w przód, a Wy, aby za nim nadążyć, będziecie bardzo szybko przebierać nogami (prawdopodobnie obciążając głównie przodostopie) aż w końcu stół się zatrzyma przy najbliższej ścianie. Będzie to wielki sukces, jeśli po takiej przygodzie nie trzeba będzie zbierać zębów z podłogi. 😉
Dlatego… naprawdę warto wziąć to pod uwagę. Zbyt szybkie pchacze odpadają na samym wstępie…
2. OCEŃ STOPY.
Doskonale wiemy jak powinno wyglądać prawidłowe obciążanie stopy. Najpierw kontakt pięty z podłożem, później przetoczenie, a na końcu odbicie z paluszków.
Czy korzystając z pchacza Twoje dziecko właśnie tak je obciąża? Albo przynajmniej kładzie stópkę na podłożu tak, aby przylegała ona do niego na całej długości? Czy podczas chodzenia przy pchaczu paluszki stópki dziecka skierowane są w przód lub tylko nieznacznie do boku… czy raczej maluch mocno koślawi stópkę tak, że palce kierują się wyraźnie na zewnątrz, przyśrodkowa część stopy jest mocno uwypuklona, a boczna – uniesiona nad podłoże???
Jeśli stopa ustawiona jest prawidłowo, to świetnie! Jeśli natomiast maluch obciąża głównie przodostopie lub koślawi stópki, to z pewnością warto zrobić bilans „zysków i strat” i na nowo zastanowić się nad sensem korzystania z tego typu sprzętu…
3. OCEŃ UŁOŻENIE TUŁOWIA
Tak, jak pisałam wcześniej, aby nasza postawa i chód był prawidłowy, poszczególne części ciała powinny być ułożone względem siebie w określony sposób. Dlatego teraz przyjrzyj się swojemu dziecku – czy jego plecki są proste? Czy nie pochyla się ono zbytnio do przodu? Jeśli tak, to prawdopodobnie mocno przeciąża swoje stawy…
Nie wierzysz? Wyobraź sobie, że przesuwasz wspomniany stół tak, że Twoje plecy są mocno wychylone w przód – tak przez kilka minut. Mnie boli już na samą myśl…
4. ZASTANÓW SIĘ CZY TWOJE DZIECKO „ZALICZYŁO JUŻ” ETAP CHODZENIA BOKIEM PRZY MEBLACH
Tak – to BARDZO WAŻNY ETAP, który poprzedza przemieszczanie się w przód. Niestety często bywa on pomijany, bo kiedy tylko maluch zacznie wstawać, my sami (lub osoby z najbliższego otoczenia) nie możemy oprzeć się pokusie, aby pomóc dziecku ruszyć do przodu…
Tymczasem chodzenie bokiem przy meblach doskonali kontrolę miednicy, co w przyszłości będzie znajdowało odzwierciedlenie w postawie ciała…
Dlatego JEŚLI pchacz, to tylko i wyłącznie wtedy, kiedy etap chodzenia bokiem będzie zaliczony, a maluch będzie potrafił już samodzielnie stać, a nawet postawi już swoje pierwsze samodzielne kroczki…
5. ZAUFAJ SOBIE
To Ty znasz Twoje dziecko najlepiej, obserwujesz je każdego dnia, a Twój instynkt macierzyński jest niesamowity. Dlatego, jeśli coś Ci podpowiada, że jednak dany sprzęt nie jest najlepszym rozwiązaniem dla Twojego dziecka, to… duża szansa na to, że tak właśnie jest. Po prostu zaufaj temu, co czujesz.
A jeśli potrzebujesz potwierdzenia, fizjoterapeuta dziecięcy z pewnością rozwieje Twoje wątpliwości i nazwie nienazwane. 😉
PCHACZE MAJĄ TEŻ PLUSY 🙂
To nie tak, że pchacze to samo zło. 😉 W końcu wiele z nich ma też mnóstwo innych „funkcji”. Są pchacze z klockami, pchacze, które w przedniej części mają ciekawe panele, które mogą wspierać rozwój małej motoryki… Przed pchaczem można się położyć na brzuszku czy boku i po prostu bawić, przy pchaczu można przykucnąć… Jak dla mnie, rewelacja! (o kucaniu co nieco tutaj: >>>ZOBACZ<<<)
CZY JA KUPIŁABYM SWOJEMU DZIECKU PCHACZ?
Kto czyta moje wpisy ten pewnie już wie, że… pewnie nie. 🙂
Ale to nie dlatego, że pchacz to samo zło, bo pchacz pchaczowi nie jest równy…
Nie kupiłabym pchacza z kilku powodów:
- Po pierwsze, zdrowo rozwijające się dziecko nie potrzebuje pchacza, by nauczyć się chodzić.
- Po drugie… Odkąd mam większą gromadkę, bardzo cenię minimalizm, ponieważ w przeciwnym wypadku już dawno zatonęlibyśmy w stercie zabawek i innych sprzętów- w końcu dzieci jest 2x więcej niż nas… 😉
- Po trzecie… jeśli pozwolimy dziecku na chwilę nudy… szybko okaże się, że jest ono bardzo kreatywne, a w domu jest więcej „pchaczy” niż mogłoby się nam wydawać. Krzesło, pufa, wózek, karton po pieluchach czy po prostu pudełko z zabawkami – to najbardziej popularne pchacze home-made, które… są naprawdę całkiem niezłe. 😉
- Po czwarte… bardzo nie lubię wydawać pieniędzy na takie rzeczy, bo… one i tak same przyjdą przy okazji odwiedzin babć, dziadków, cioć, wujków… przy okazji urodzin i innych rodzinnych imprez. 😉 Jeśli ktoś z Was nie jest jeszcze na tym etapie, to gwarantuję, po wyprawieniu „roczku” przyjdzie pierwsza refleksja na temat ILOŚCI rzeczy, które posiada dziecko w porównaniu z ilością, którą posiada mama… albo nawet rodzice razem wzięci. 😉
Decyzję co do tego, czy Wasze dziecko będzie korzystało z pchacza czy nie pozostawiam Wam, ale zachęcam, aby przeanalizować ją po kątem wspomnianych aspektów. 😉
Tym optymistycznym akcentem kończę ten luźny, ale mam nadzieję choć trochę pomocny wpis. 🙂
A… tak to kiedyś wyglądało u nas:
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.
[autopromocja]
Potrzebujesz gotowych pomysłów na proste, wspierające zabawy z maluszkiem? Sprawdź mój Przewodnik!
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat rozwoju, przyjaznej pielęgnacji i zabaw powoli i… KROK PO KROKU? Sprawdź moje kursy on-line!
Kurs, w którym opowiem Ci o wszystkim tym, co najważniejsze w rozwoju maluszka od narodzin do końca trzeciego miesiąca życia.
Dowiesz się czego się spodziewać i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak wspierać naturalny rozwój maluszka podczas codziennych zabaw i pielęgnacji – wszystko bez pośpiechu i presji.
Kurs, dzięki któremu dowiesz się jak przebiega rozwój maluszka od początku czwartego do końca siódmego miesiąca życia i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak podczas codziennej pielęgnacji i zabaw dbać o rozwój psychoruchowy dziecka, które staje się już coraz bardziej ciekawe świata.
Wszystko w przystępnej formie i krok po kroku – tak, aby wdrożenie tych wskazówek w życie było czystą przyjemnością.
Kurs, w którym opowiem Ci o najważniejszych umiejętnościach, które powinien osiągnąć maluszek w tym wieku.
Dowiesz się jakie są czerwone flagi fizjoterapeutyczne i nauczysz, na co zwracać uwagę podczas codziennych zabaw i pielęgnacji.
Moje kursy i e-booki możesz zakupić również w formie VOUCHERA i podarować w prezencie przyszłym lub świeżo upieczonym Rodzicom!
Wystarczy, że po dodaniu produktu do koszyka, zaznaczysz opcję „KUPUJĘ NA PREZENT”
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️