W czym po domu czyli… czy rzeczywiście każde dziecko powinno rozpoczynać przygodę z chodzeniem… na bosaka?
Szukając informacji na temat stawiania przez dziecko pierwszych kroczków możemy natrafić na przynajmniej 2 skrajnie różniące się opinie… (kto już był lub właśnie jest na tym etapie, doskonale wie o czym piszę. ;))
Pierwsza z nich to taka, że dziecko powinno chodzić tylko i wyłącznie na bosaka lub ewentualnie w dobrze dopasowanych skarpetach antypoślizgowych. Chodzi o to, aby w żaden sposób nie ograniczać ruchów małej stópki, ale pozwolić jej DOŚWIADCZAĆ – w pełnym tego słowa znaczeniu.
Druga opinia to taka, że maluch powinien chodzić w bucikach usztywniających „kostkę”, no bo przecież ta koślawość… (Puk, puk… czy jest tutaj ktoś z mojej epoki, gdzie takie „zalecenia” były na porządku dziennym? ;))
ALE… NIE BYŁOBY TEGO POSTU, GDYBY TA SPRAWA BYŁA TAK OCZYWISTA…
Na pewno większość z Was doskonale wie, że obecnie specjaliści zalecają chodzenie na bosaka jako najlepszą „opcję”. Rzeczywiście. Stópka ma wtedy okazję doświadczać wszystkiego, co jest jej potrzebne do dalszego, zrównoważonego rozwoju.
Chodząc na bosaka maluch bez ograniczeń przenosi ciężar ciała zarówno na boki, jak i w przód/ tył, doskonali reakcje równoważne (biorą w nich udział nawet paluszki małej stópki, dlatego swoboda jest tutaj tak ważna). Chodząc na bosaka dziecko ma szansę dobrze czuć podłoże – ma szansę doświadczyć stopnia jego twardości, fakturę, temperaturę itp. itp. itp. Jednym słowem… korzyści płynące z chodzenia na bosaka można byłoby mnożyć w nieskończoność.
I jest to niezaprzeczalny fakt, pod którym podpisuję się i ja. 😉
Stópki małego dziecka naprawdę cały czas pracują i to już od pierwszych dni życia – ba! pracują już nawet w brzuchu mamy. 😉 Przygotowują się do swojej funkcji cały czas, dlatego…naprawdę MDLEJĘ widząc pięcio, sześcio czy siedmiomiesięczne dzieci w bucikach!
Gdyby ktoś nie wierzył, że stópki pracują bez wytchnienia – mój synek w wieku 8. tygodni. 😉
Co więcej, ostatnio odkryłam, że nawet kiedy karmię swoje dziecko piersią, porusza ono stópkami w bardzo charakterystyczny sposób… Po ruchach stóp – ich szybkości i charakterze jestem w stanie rozpoznać czy mój maluszek jest zadowolony czy może coś nie idzie po jego myśli. 😉 Czy też tak macie? To niesamowite! 😉
OK, ALE…WRÓĆMY DO TEMATU BUCIKÓW
Po co w ogóle ten post, skoro też jestem zdania, że bosa stópka to najlepsze, co może się wydarzyć podczas przygody z chodzeniem?
Odpowiedź jest prosta.
W związku z tym, że jako terapeuta trójpłaszczyznowej terapii wad stóp u dzieci widziałam już naprawdę sporo… byłabym daleka od GENERALIZOWANIA. Na bosaka jak najbardziej, ale zdarzają się sytuacje, kiedy małe stópki potrzebują… naszego wsparcia…
KOŚLAWOŚĆ FIZJOLOGICZNA
Słyszeliście o niej?
Być może to moje skrzywienie zawodowe, ale jak dla mnie termin… trochę nadużywany. Oczywiście, istnieje coś takiego, jak fizjologiczna koślawość (która czasem wizualnie… wygląda baaardzo kiepsko), ale… potrzeba naprawdę wnikliwej oceny (i to wcale nie jest łatwe) aby stwierdzić czy ta konkretna koślawość fizjologią jeszcze jest czy… już nie.
Na pewno nie można tego stwierdzić „na oko”, bez zbadania nie tylko stópki – ale całej nóżki, a nawet… „całego dziecka”…
Oczywiście nie będę się tutaj rozpisywać na temat koślawości, bo jest jej kilka rodzajów, ale trzeba mieć na uwadze to, że jeśli coś nie daje nam spokoju (a bardzo często nasz matczyny instynkt zapala nam ostrzegawczą lampkę), to dla oszczędzenia sobie stresów, warto wybrać się na wizytę kontrolną. (Polecam terapeutów pracujących metodą trójpłaszczyznowej terapii stóp, gdzie autorka tej metody daje naprawdę wspaniałe narzędzia diagnostyczne).
Koślawość fizjologiczna czy już nie – dlaczego tak trudno rozróżnić?
- po pierwsze stópki cały czas są w ruchu i czasami trudno o spokojne przyjrzenie się im bliżej,
- po drugie dziecko cały czas testuje i sprawdza swoje możliwości układając stópki w najdziwniejszych pozycjach, co najczęściej jest fizjologią, ale może budzić nasze wątpliwości,
- po trzecie podeszwa stopy dziecka wyścielona jest specjalną podściółką tłuszczową (spełniającą bardzo ważną funkcję ochronną, a także zwiększającą płaszczyznę podparcia, a tym samym zmniejszającą siłę nacisku na jednostkę powierzchni), przez co może się wydawać, że nasz maluch ma płaskostopie i koślawi stópki. (podściółka tłuszczowa zanika dopiero około 4- 5 roku życia i dopiero wtedy ZACZYNA uwidaczniać się wysklepienie stopy),
- po czwarte chód cały czas dojrzewa i zmieniają się jego parametry – dziecko, które początkowo chodziło na szerokiej podstawie, po kilku miesiącach ją zawęża, krok ulega wydłużeniu, pojawia się przetaczanie stopy…
- po piąte nóżki dziecka nieustannie się zmieniają– od szpotawych, poprzez proste, koślawe, aż do ostatecznego ich „kształtu”, o którym możemy mówić dopiero w okolicach 7. roku życia… (więcej na ten temat pisałam w tym wpisie: >>>ZOBACZ<<<)
- po siódme, rzeczywiście u większości dzieci koślawość na tym etapie JEST fizjologiczna, więc… dlaczego akurat u mojego miałoby być inaczej?
O ile jestem naprawdę daleka od proponowania rehabilitacji dzieciom zdrowym, to o tyle uważam, że w sytuacjach, kiedy sprawa jest ewidentna, trzeba zacząć działać jak najszybciej i przywrócić stópkom liniowość. Będzie to korzystne nie tylko dla ergonomii chodu, ale też ważne z punktu widzenia np. postawy ciała. O uniknięciu utrwalenia nieprawidłowości już nie wspomnę.
Wiemmm, czasami zgłaszamy się do ortopedy/ pediatry/fizjoterapeuty i słyszymy, że to koślawość fizjologiczna. Jeśli tak, to super! Tylko trzeba się upewnić, że zostało to poparte zbadaniem stópki. 😉 (chociaż… biorąc pod uwagę, że rzeczywiście w większości przypadków w tym wieku jest to fizjologią… szansa na trafną diagnozę bez zbadania też jest duża)…
CO WTEDY? BUCIKI?
Szczerze mówiąc przez internet nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić co w takiej sytuacji będzie najlepsze dla danego dziecka.
Czasami buciki, czasami… wkładki (choć nie zdarzyło mi się zasugerować zastosowania wkładek u dziecka przed ukończeniem 3. roku życia)… ortezy… bandażowanie…. Trzeba do tego podejść bardzo indywidualnie.
Nie ukrywam, że bandażowanie bardzo lubię. Ta metoda daje naprawdę świetne efekty, więc zazwyczaj zaczynamy od ćwiczeń i bandażowania. 😉 Po założeniu bandaża nadal można chodzić bez butów, a stópka jest zabezpieczona. 😉
PANIKOWAĆ? NIE PANIKOWAĆ?
Oczywiście mam nadzieję, że po publikacji tego wpisu, terapeuci trójpłaszczyznowej terapii stóp będą mogli nadal wieść w miarę spokojne życie, bo… nie każde brzydko wyglądające ustawienie stopy jest od razu patologią. Dziecko się uczy i potrzebuje czasu, ale… jeśli zauważycie coś, co Was niepokoi i co notorycznie się powtarza, może to być sygnał do tego, aby zacząć działać.
CO POWINNO ZAPALIĆ POMARAŃCZOWĄ LAMPKĘ?
Oczywiście jest wiele rzeczy, które mogłabym tutaj wymienić, ale jeśli chodzi o koślawość, dwie z nich są ewidentne:
- po pierwsze, skonsultowałabym małą stópkę, jeśli jej brzeg przyśrodkowy bardzo uwypuklałby się do wewnątrz, a brzeg boczny był uniesiony nad podłoże i nie widziałabym tendencji do zmiany. (Prawidłowo w stópce powinna być obciążona pięta, brzeg boczny, przodostopie i palce),
- po drugie sytuacja, w której podczas stania na paluszkach, pięta dziecka „uciekałaby” na zewnątrz. Prawidłowo, podczas stania na palcach pięta malucha powinna kierować się do środka .
WRACAJĄC DO TEMATU:
- zdrowie dziecko, zdrowe stópki – po domu na bosaka lub skarpetach (dobrze dopasowanych). Jeśli koniecznie chcecie (musicie/ ktoś suszy Wam głowę lub teściowa straszy ;)) buty, to zwróćcie uwagę na to, aby nie ograniczały one ruchów małej stópki i by były lekkie, giętkie, miękkie i aby podeszwa była zupełnie płaska (wpis o doborze bucików znajdziesz tutaj: >>>ZOBACZ<<<),
- jeśli coś Was niepokoi, konsultacja i decyzja co dalej,
- nigdy, przenigdy nie kupujemy (w sumie… kupić możemy, ale nie zakładamy dziecku ;)) butów ortopedycznych „na wszelki wypadek”.
I na koniec optymistyczny akcent.
Oto, co moja sześciolatka robi w pierwszej kolejności po przyjściu z przedszkola: 🙂
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.
[autopromocja]
Potrzebujesz gotowych pomysłów na proste, wspierające zabawy z maluszkiem? Sprawdź mój Przewodnik!
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat rozwoju, przyjaznej pielęgnacji i zabaw powoli i… KROK PO KROKU? Sprawdź moje kursy on-line!
Kurs, w którym opowiem Ci o wszystkim tym, co najważniejsze w rozwoju maluszka od narodzin do końca trzeciego miesiąca życia.
Dowiesz się czego się spodziewać i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak wspierać naturalny rozwój maluszka podczas codziennych zabaw i pielęgnacji – wszystko bez pośpiechu i presji.
Kurs, dzięki któremu dowiesz się jak przebiega rozwój maluszka od początku czwartego do końca siódmego miesiąca życia i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak podczas codziennej pielęgnacji i zabaw dbać o rozwój psychoruchowy dziecka, które staje się już coraz bardziej ciekawe świata.
Wszystko w przystępnej formie i krok po kroku – tak, aby wdrożenie tych wskazówek w życie było czystą przyjemnością.
Kurs, w którym opowiem Ci o najważniejszych umiejętnościach, które powinien osiągnąć maluszek w tym wieku.
Dowiesz się jakie są czerwone flagi fizjoterapeutyczne i nauczysz, na co zwracać uwagę podczas codziennych zabaw i pielęgnacji.
Moje kursy i e-booki możesz zakupić również w formie VOUCHERA i podarować w prezencie przyszłym lub świeżo upieczonym Rodzicom!
Wystarczy, że po dodaniu produktu do koszyka, zaznaczysz opcję „KUPUJĘ NA PREZENT”
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️