Dawno, dawno temu, za górami…za lasami… (a właściwie… w Krakowie ;)), kiedy na świat miało przyjść moje pierwsze dziecko… i kiedy jeszcze nie byłam pewna czy zawodowo zajmować się będę maluchami… jak chyba każda mama planowałam skompletowanie… wyprawki idealnej. Takiej, w której niczego nie zabraknie. Rysowała się przecież wtedy przede mną piękna wizja macierzyństwa- jak z reklamy 😉
Było łóżeczko, ciuszki, wózek, cała sterta pieluch, kosmetyki i inne ważne akcesoria. Byłam bardzo dumna z siebie, bo wydawało mi się, że pomyślałam o wszystkim i że już nic mnie nie zaskoczy.
Mój błogostan trwał do dnia, w którym… wróciliśmy z Franiem ze szpitala 😉
Życie szybko zweryfikowało moje „wizje”… 🙂 Po porodzie nie byłam taka piękna i uśmiechnięta, jak mamy z reklam… moje dziecko wcale nie przesypiało całego dnia (i nocy), łóżeczko było zbyteczne, bo Franio zdecydowanie lepiej czuł się w naszym łóżku, a początki karmienia piersią… łagodnie mówiąc… nie napawały mnie optymizmem. Do tego połowa rzeczy z mojej wyprawki okazała się zupełnie zbyteczna, a kiedy przyszedł czas na zabawy z synkiem szybko okazało się, że przydałoby się coś, na czym można byłoby go bezpiecznie położyć…
Łóżko nie było najszczęśliwszym pomysłem, bo spaliśmy wtedy na rozkładanej kanapie, a dywan okazał się zbyt twardy i nie byłam przekonana, czy chcę na nim kłaść małe dziecko… Położenie na nim kocyka nie wchodziło w grę, bo Franio, podczas leżenia na brzuszku zwijał go i zaciskał piąstki. Jednym słowem… potrzebowaliśmy czegoś, na czym mogliśmy bezpiecznie się bawić.
I wtedy odwiedził nas Anioł! Dostaliśmy od znajomej matę piankową, bez której teraz nie wyobrażam sobie życia- jako mama, ale też jako fizjoterapeuta 😉
Oczywiście sklepy ze sprzętem dla fizjoterapeutów oferują nam bardzo fajne rozwiązania, są świetne maty, na których naprawdę można poszaleć, natomiast do domu, po raz kolejny zdecydowaliśmy się na tradycyjne rozwiązanie- zakupiliśmy matę/ puzzle piankowe 😉 (mata po pierwszym dziecku niestety nie przetrwała do tego czasu, ale… trudno się dziwić- to już ponad 8 lat ;))
Ale OK, to nie o nas miało być, tylko o matach 😉
Jak już pewnie zdążyliście się zorientować, na rynku dostępna jest cała masa propozycji- maty piankowe, dywaniki, maty edukacyjne… o kolorach i wzorach już nie wspomnę… Można oszaleć 😉
Dzisiaj chciałabym się skupić na matach piankowych, bo szczerze mówiąc jestem nimi zachwycona i uważam, że to bardzo fajna inwestycja, która może posłużyć nam przez dłuuugie lata (tak, nie pomyliłam się- zaraz zobaczycie) 😉
Ale od początku:
DLACZEGO MATA?
Kto czyta mojego bloga wie, że nie bez znaczenia jest podłoże, na którym kładziemy dziecko. >>>ZOBACZ<<< Średnio twarda, płaska powierzchnia sprzyja temu, aby maluch mógł w optymalny sposób „poczuć siebie”, by mógł budować stabilny tułów, swobodnie obracać główkę, trenować obroty, podpierać się, prawidłowo obciążać stopy, bezpiecznie i stabilnie siedzieć…itp., itp., itp…
Oczywiście potrzebna jest też różnorodność, ale średnio twarde podłoże naprawdę ma mnóstwo zalet 😉
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej w tym temacie, zapraszam np. >>>TUTAJ<<<
Tak, jak wspomniałam już wcześniej, my postawiliśmy na matę piankową.
Dlaczego?
Tak naprawdę z kilku powodów:
- jest optymalna pod względem twardości,
- nie zwija się (niektóre maty edukacyjne wykonane z materiałów marszczą się i tkanina dostaje się do wnętrza rączki dziecka- wtedy maluch często zaciska piąstki),
- mamy puzzle, więc kształt i rozmiar-a nawet wzór! maty możemy dostosować do swoich potrzeb,
- kiedy maluch z niej „wyrośnie”- czyli skutecznie będzie nam z niej uciekał, może posłużyć do fajnej zabawy,
- jest łatwa w utrzymaniu czystości.

JAKA POWINNA BYĆ MATA IDEALNA?
1. Przede wszystkim wykonana z bezpiecznych materiałów.
Teoretycznie na terenie Unii Europejskiej obowiązuje zakaz sprzedaży mat zawierających szkodliwe substancje (np. ftalany*), ale zawsze warto upewnić się, że mata pochodzi z pewnego źródła i rzeczywiście jest bezpieczna dla naszego malucha.
(* Ftalany, inaczej estry kwasu ftalowego, nazywane są często tanimi plastyfikatorami– służą do zmiękczania materiałów plastikowych. Są stosunkowo tanie oraz wpływają na poprawę trwałości plastikowych wyrobów, dlatego tak chętnie sięgają po nie Producenci. Jednak ftalany nie są trwale połączone z tworzywami sztucznymi i np. przy kontakcie ze skórą, śliną (co w przypadku dzieci jest wieeelce prawdopodobne :)) czy pod wpływem ciepła uwalniają się i mogą przeniknąć do organizmu.
Uważa się, że ftalany mogą mieć wpływ na rozstrojenie gospodarki hormonalnej oraz zwiększenie ryzyka zachorowania na astmę, czy różnego rodzaju alergie, a nawet zaburzenia psychiczne.
Swoją drogą… ciekawi mnie dlaczego tak często można je ”spotkać” np. w panelach, wykładzinach czy np. … pojemnikach na żywność!!! Hmmm….)
2. Średnio twarda.
Na miękkim podłożu maluch by się nam ”zapadał” i zdecydowanie trudniej byłoby mu zmieniać pozycje i wykonywać wszystkie te akrobacje, na które może pozwolić sobie na macie. 😉
Zbyt twarda z kolei… przyprawiłaby o zawał serca chyba każdą mamę, która ma świadomość, że AKURAT nie zdąży przybiec z pomocą, kiedy maluch…traci równowagę i upada. 😉
O tym, jak ważne jest odpowiednie podłoże dla leżenia na brzuszku przeczytacie m.in w tym wpisie: >>>PRZEJDŹ<<<
3. O lekko chropowatej powierzchni.
To bardzo ważna cecha. Dobra mata nie może być śliska, a chropowata powierzchnia zapewnia lepsze „tarcie”. Docenią to z pewnością wszystkie mamy, których dzieci rozpoczynają np. przygodę z wysokim podporem czy czworakowaniem…
4. Stonowana.
Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, ale ja nie o tym 🙂 Dziecko naprawdę nie musi być cały czas bombardowane bodźcami, bo zdarza się, że przynosi to odwrotny efekt od oczekiwanego. Zbyt pstrokata mata może utrudniać maluchowi ”wyizolowanie” z gąszczu obrazków tego, na którym mógłby i chciałby się skupić na dłużej.
Nie wspominam już o tym, kiedy na macie zostanie np. klocek- taki niewinny, malutki… a rodzic z impetem na niego nadepnie. Pisałam już o tym, wiem… ale takich rzeczy się nie zapomina. 🙂
Dlatego my postawiliśmy na minimalizm w tej kwestii.
5. Taka, którą nie tak prosto zdemontować.
Jeśli macie dywanik piankowy, ten punkt nie ma żadnego znaczenia. Jeśli natomiast planujecie zakup puzzli, zwróćcie uwagę jak ściśle są ze sobą połączone. Dziecko bardzo szybko zorientuje się, że można coś odczepić. 🙂 A takie rzeczy najbardziej kręcą! Dlatego jeśli zależy Wam, aby mata jak najdłużej pozostała jednak w całości, warto wziąć to pod uwagę.
MATA- DYWAN czy PUZZLE PIANKOWE?
Decyzja oczywiście zależy od Was, bo obydwa rozwiązania są świetne, natomiast jeśli zaczniecie zagłębiać się w temat może rzucić się Wam w oczy to, że maty- dywany polecane są dla dzieci od pierwszego dnia życia, natomiast maty- puzzle- dla dzieci powyżej 10 miesiąca.
O CO CHODZI???
Szczerze mówiąc, kiedy to zauważyłam byłam bardzo zdziwiona i zastanawiałam się z jakiego powodu tak jest. Zasięgnęłam więc informacji u źródła. 🙂
Okazuje się, że… takie są dyrektywy Unii Europejskiej. Maty piankowe na terenie UE mogą być dozwolone dopiero od 10 miesiąca życia (podczas gdy ten sam produkt np. w USA polecany jest dla dzieci od narodzin. Dywany nie podlegają tym przepisom.
NASZ WYBÓR?
Obecne testujemy matę SKIP-HOP PLAYSPOT i wszystko wskazuje na to, że nasz wybór był trafiony 😉



Od niedawna matę SKIP HOP PLAYSPOT możesz kupić również w moim Sklepie. >>>PRZEJDŹ<<<

Pomysły na zabawy z dzieckiem od narodzin do pierwszych samodzielnych kroczków znajdziesz w E-booku:
E-book: GARŚĆ POMYSŁÓW NA NAJFAJNIEJSZE ZABAWY Z DZIECKIEM :
>>> ZOBACZ E- BOOK <<<
E- BOOK W CO SIĘ BAWIĆ PO PIERWSZYCH URODZINACH
>>>ZOBACZ E-BOOK<<<
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.


>>> ZOBACZ KURS 0-3 <<<
—
>>> ZOBACZ KURS 4- 7 <<<
—
>>> ZOBACZ KURS 8- 18 <<<