Przypuśćmy… taka sytuacja:
Widzimy, że nasze dziecko trochę się pręży… Nie jest to jakiś wielki kłopot, ale zauważamy, że podczas wykonywania niektórych czynności maluch jest napięty, ma trudności ze zmianą pozycji, nie do końca lubi leżeć na brzuszku… Dla świętego spokoju chcemy to skonsultować.
Idziemy więc np. do pediatry… Lekarz bada dziecko i stwierdzając wzmożone napięcie mięśniowe zaleca wizytę u fizjoterapeuty. Fizjoterapeuta obserwuje malucha, ocenia wg konkretnej skali, ćwiczy z nim i… tłumaczy nam, że dziecko ma obniżone napięcie mięśniowe!!!
W myślach przeklinamy już zarówno jednego, jak i drugiego „specjalistę”, a wychodząc z gabinetu poruszamy niebo i ziemię po to, by zdobyć namiary na fachowca najlepszego z najlepszych…
W międzyczasie przegrzebujemy internet i naprawdę zaczyna boleć nas już głowa od ilości informacji, które z trudem przychodzi nam wyselekcjonować w taki sposób, aby rozwiały nasze obawy…
Tymczasem… czy któraś z osób, do których trafiliśmy na początku rzeczywiście się nie znała???
Hmmm… być może Was zaskoczę, ale wcale nie jest to takie oczywiste! Bardzo możliwe, że… obydwie strony mogły mieć tutaj rację!
Jak to?
To bardzo proste! Najzwyczajniej w świecie mogły mieć one na myśli coś zupełnie innego… Pediatra prawdopodobnie mówił o napięciu mięśniowym „na obwodzie”– czyli w rączkach i nóżkach, a fizjoterapeuta… o napięciu centralnym, czyli napięciu mięśniowym w obrębie tułowia.
Tak… zgadzam się z tym, że dobrze byłoby mówić jednym głosem… Można byłoby dzięki temu uniknąć naprawdę wielu sytuacji, w których Rodzic czuje się zdezorientowany, a terapeuta lub lekarz wychodzi na osobę, która nie jest do końca obeznana w temacie… Z pewnością życie byłoby wówczas łatwiejsze dla każdej ze stron 😉
Ale do rzeczy:
Jaka jest w takim razie zależność między napięciem mięśniowym „na obwodzie” a tym w „centrum”?
Jak doskonale wiecie, w pierwszych miesiącach życia dziecko w dużej mierze pracuje nad stabilnością tułowia. Stabilny tułów daje maluchowi solidną podstawę do tego, aby mógł on wykonywać swobodne, „izolowane” ruchy „na obwodzie”.

Ważne hasło fizjoterapeutów brzmi:

Jeśli tułów malucha (który jest podstawą do tego, aby dziecko mogło kontrolować swoją postawę) nie będzie stabilny, dziecko będzie musiało „szukać” innych form kontroli postawy– np. napinając swój „obwód”.
Mamy wtedy właśnie obraz dziecka, które się napina, pręży, w leżeniu na pleckach przykleja rączki do podłoża, nie do końca radzi sobie „jakościowo” z leżeniem na brzuszku… Noszone odgina się w tył, czasami trudno jest nam wykonać podstawowe czynności pielęgnacyjne, jest nerwowe, a nawet ma kłopoty ze spokojnym snem…
Oczywiście kwestia “napięcia mięśniowego” to nie tylko jego wielkość i dystrybucja. To też to, jak współpracują ze sobą poszczególne grupy mięśniowe- ale… to już temat dla fizjo 🙂
Co powinno zapalić pomarańczową lampkę?
– jeśli w pierwszych tygodniach życia dziecka nie pojawił się u niego tzw. „uśmiech anielski” (nieuświadomiony), a w okolicach 6- 8 tygodnia życia maluch nie zaczyna odpowiadać uśmiechem na nasz uśmiech (uśmiech społeczny)
– jeśli po 3 miesiącu życia mamy z dzieckiem słaby kontakt wzrokowy, dziecko nie skupia wzroku na przedmiocie lub twarzy pochylającej się nad nim osoby
– kiedy dziecko pręży się cały czas, bez względu na sytuację
– kiedy dziecko od początku ma trudności ze ssaniem, przełykaniem pokarmu…
– kiedy nie obserwujemy u malucha postępów w rozwoju motorycznym (zobacz: OKNA ROZWOJOWE >>>KLIK<<<)
Jak pomóc dziecku?
Oczywiście kiedy słyszymy, że nasze dziecko ma problemy z napięciem mięśniowym możemy porządnie się wystraszyć… Wiedząc, że napięcie mięśniowe regulowane jest przez centralny układ nerwowy nie tak trudno „wkręcić” sobie, że z naszym dzieckiem jest bardzo źle…
Na szczęście takie historie zdarzają się naprawdę rzadko, a kłopoty naszego malucha najczęściej mają inne podłoże…
– po pierwsze musimy mieć świadomość, że układ nerwowy dziecka w dalszym ciągu dojrzewa… noworodek to nie mniejsza wersja dorosłego;) Początkowo maluch pozostaje pod wpływem prymitywnych/ pierwotnych reakcji odruchowych, które stopniowo ulegają integracji, a w ich miejsce pojawiają się świadome, zaplanowane i w pełni kontrolowane czynności ruchowe. Ale aby się tak stało, potrzeba czasu… Ile? Jedne dzieci potrzebują go trochę więcej, inne minimalne mniej, ale warto pamiętać, że najbardziej intensywnym pod tym względem okresem są pierwsze 3- 4 miesiące życia dziecka- tzw. okres adaptacyjny.
– częstą przyczyną „kłopotów” z napięciem mięśniowym jest też to, że my, rodzice, zazwyczaj zupełnie przypadkowo dostarczamy dziecku sporo bodźców, które sprawiają, że maluch czuje się… zagrożony!!! i w reakcji na to zagrożenie napina swoje ciało…
Zapytacie… jak to możliwe?
Tak, z pewnością każdy z Was dba o swoje dziecko z całych sił… troszczy się aby było najedzone, aby było mu ciepło itp… Ale warto wziąć też pod uwagę to, w jaki sposób na co dzień pielęgnujemy swojego maluszka…
Tak, jak wspomniałam już wcześniej, okres adaptacyjny jest czasem szczególnym, ponieważ maluch musi nauczyć się funkcjonowania w zupełnie nowych warunkach. Jeśli w tym czasie czynności pielęgnacyjne będziemy wykonywać zbyt szybko lub np. podnosząc dziecko bardzo gwałtownie ograniczymy jego płaszczyznę podparcia- nic dziwnego, że maluch się napnie. Jeśli bodźce te będą się powtarzać, dziecko nauczy się, że napięcie ciała jest fantastycznym sposobem na poprawę kontroli- nic więc dziwnego, że tą strategię chętnie wykorzysta również w przyszłości…
(O co chodzi z przyjazną pielęgnacją, przeczytacie tutaj: >>>KLIK<<<)
– po trzecie bawiąc się z dzieckiem warto wybierać podłoże, które sprawi, że maluch będzie w stanie optymalnie wykorzystać swój potencjał. Oczywiście dziecko potrzebuje różnorodnych doświadczeń, ale możliwie twarda, płaska powierzchnia to jest coś, co będzie mobilizować do działania. Unikałabym miękkich materacy, leżaczków/ bujaczków PRZYNAJMNIEJ do czasu, kiedy tułów dziecka pozwoli na łączenie rączek w linii środkowej czy wysuwanie ich w stronę zabawki, zbliżanie dłoni do ud… ( najczęściej 4-5 miesiąc życia)
(O tym, jak rozpoznać czy bujaczek nie szkodzi, przeczytacie tutaj: >>>KLIK<<<)
– po czwarte warto pamiętać, że przyczyną prężenia może być ból- jeśli dziecko ma np. kłopoty ze zrobieniem kupki, ma kolkę lub refluks… bardzo prawdopodobne, że zareaguje napięciem. Wtedy zawsze trzeba podejść do tematu kompleksowo! (Czy ulewanie może mieć wpływ na rozwój? >>>KLIK<<<)
– po piąte… jeśli dziecko potrzebuje wsparcia… nie wyobrażam sobie prowadzenia terapii bez współpracy z Rodzicami! Oczywiście chyba żaden fizjoterapeuta nie odważyłby się zrzucać odpowiedzialności na Rodzica „ucząc go” terapii, ale pokazanie, w jaki sposób, np. poprzez zabawę i pielęgnację wspierać malucha… to już inna kwestia. (Przykładowe zabawy oraz przyjazne sposoby pielęgnacji dla poszczególnych przedziałów wiekowych znajdziecie w moich Kursach on-line, a także w e-booku o najfajniejszych zabawach z dzieckiem>>>KLIK<<<)
Musimy pamiętać, że to Rodzic spędza ze swoim dzieckiem większość czasu i jeśli to, co próbujemy osiągnąć podczas np. 45 minut zajęć zupełnie mija się z tym, czego maluch doświadcza w domu… efekty pewnie nie będą spektakularne.
Jak w prosty sposób, podczas codziennej zabawy pomóc dziecku w zminimalizowaniu prężenia się? Zerknijcie na jedną z propozycji 🙂
Pomysły na zabawy z dzieckiem od narodzin do pierwszych samodzielnych kroczków znajdziesz w E-booku:
E-book: GARŚĆ POMYSŁÓW NA NAJFAJNIEJSZE ZABAWY Z DZIECKIEM :
>>> ZOBACZ E- BOOK <<<
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.


>>> ZOBACZ KURS 0-3 <<<
—
>>> ZOBACZ KURS 4- 7 <<<
—
>>> ZOBACZ KURS 8- 18 <<<
—
E- BOOK O NOSZENIU MALUSZKA:
#noszenieMAznaczenie czyli fajny e-book o noszeniu Maluszka
>>> ZOBACZ E- BOOK <<<