Jak pewnie wiesz, mamy z mężem pięcioro dzieci. Każde z nich jest dla nas wielką radością, ale nie da się ukryć, że też wielkim wyzwaniem. I to za każdym razem zupełnie wyjątkowym…
Zanim zostaliśmy rodzicami, wydawało nam się, że to wszystko będzie trochę łatwiejsze… Ale każde dziecko uczyło nas czegoś innego – otwartości, akceptacji, szacunku i tego, że nie ma rodziców idealnych. Że każdy popełnia błędy – sztuką jest je dostrzec i próbować zmieniać – choćby małymi kroczkami, każdego dnia od nowa…
Każde z naszych dzieci uświadamiało nam też, że nie ma gotowych rozwiązań… Że nie wszystko jest kwestią organizacji… Że jednego dnia możesz płakać z bezsilności, a drugiego czuć się w rodzicielstwie jak ryba w wodzie…
Dlaczego o tym piszę?
Dlatego, że za moment opowiem Ci o tym, jak przygotowywaliśmy dzieci na przyjście na świat rodzeństwa. Skupię się głównie na tym, jak to wyglądało podczas przygotowań Tadzia, ponieważ starszaki (choć też chętnie włączały się w przygotowania i wiem, że również ich potrzebowały) są już bardziej zaprawione w boju…
Ale pamiętaj – to są nasze przygotowania. U Ciebie może to wyglądać zupełnie inaczej. Może być tak, że sprawdzi się coś kompletnie innego. My też tego wszystkiego za każdym razem uczyliśmy się od nowa i wprowadzaliśmy takie modyfikacje, które w praktyce, z perspektywy czasu, okazały się bardzo istotne.
Tak czy inaczej, zachęcam Cię do obserwacji własnego dziecka. Jestem przekonana, że przy odrobinie uważności odkryjesz, co jest dla niego naprawdę istotne i że będziecie mieć ogromną radość z tych przygotowań!
JAK PRZYGOTOWAĆ DZIECKO NA POJAWIENIE SIĘ RODZEŃSTWA – 10 RZECZY, KTÓRE SPRAWDZIŁY SIĘ U NAS.
1.KSIĄŻKI I ROZMOWA
Kocham książki, ponieważ niejeden raz przychodziły nam z pomocą i dzięki nim byliśmy w stanie wyjść z twarzą z niejednej rodzicielskiej opresji. 😊 Dlatego nie wyobrażam sobie, że mogłabym zacząć od innego punktu.
U Ciebie oczywiście może być inaczej, ale dla nas lektura książek była zawsze pomocna w inicjowaniu ciekawych rozmów, dzięki którym uczyliśmy się przede wszystkim słuchać naszych dzieci i staraliśmy się wyjaśniać im to, co je ciekawiło.
I pomimo tego, że czas oczekiwania na dziecko jest zawsze w jakimś stopniu wyjątkowy, to staraliśmy się, żeby traktować go jako naturalną kolej rzeczy – nie jako coś, co urośnie do najwyższej rangi i przesłoni nam wszystko inne.
Z jakich książek korzystaliśmy?
- Tadzio (niespełna trzylatek) bardzo lubił „Obrazki dla maluchów. Czekamy na dzidziusia” wyd. Olesiejuk,
- Anielka (7 lat) najbardziej zainteresowana była książką „Narodziny” Helene Druvert
- Lilianka (9 lat) bardzo lubiła wybrane fragmenty książki „Powiedz mi, co to jest miłość” Inès de Franclieu.
- Franek (11 lat) – weteran, znał te wszystkie książki i pomimo tego, że wiedziałam, że temat nie jest mu zupełnie obojętny, nie wykazywał tym razem jakiegoś szczególnego zainteresowania żadną z nich.
2. APLIKACJA, OGLĄDANIE ZDJĘĆ Z USG I NIE TYLKO.
Będąc w ciąży korzystałam z ciążowej aplikacji. Tygodnie mijały tak szybko, że chciałam wiedzieć przynajmniej, w którym tygodniu ciąży aktualnie jestem, bez konieczności liczenia tego.
Co tydzień sprawdzaliśmy na trójwymiarowej wizualizacji, jak zmienia się i rośnie dzidziuś. Krótkie opisy pomagały nam wyobrazić sobie jakiej wielkości aktualnie jest i co teraz może porabiać w moim brzuchu.
Tadzio uwielbiał porównywać rozmiar dziecka do rozmiaru owoców.
Bardzo lubił też oglądać zdjęcia – te z USG, ale również takie, na których sam był małym dzidziusiem. Rozmawialiśmy wtedy o tym jak to było – jak się nim zajmowaliśmy, jak wyglądała kąpiel, karmienie, czy lubił podróżować samochodem…
Uwielbiał tego słuchać.
3. DOTYKANIE, MÓWIENIE DO BRZUSZKA, SŁUCHANIE DŹWIĘKÓW, ZABAWA ŚWIATŁEM
Bardzo lubiliśmy dotykanie i mówienie do brzuszka. I to już od pierwszych dni. Hitem był też stetoskop, dzięki któremu dzieci mogły słuchać, co dzieje się u brata. A kiedy w okolicach 34. tygodnia ciąży odkryliśmy, że Kazio naprawdę żywo reaguje na światło latarki, starszaki chętnie bawiły się z bratem i miały niesamowitą radość, kiedy na wysłany sygnał dostawały odpowiedź!
4. WSPÓLNE ZAKUPY DLA DZIDZIUSIA.
To był raj dla moich córek. Ale i Tadzio bardzo się w tym odnalazł. I choć nie do końca przepadam za zakupami z dziećmi, tym razem zrobiliśmy wyjątek. Stworzyliśmy listę potrzebnych rzeczy i wybraliśmy jeden sklep, do którego się udamy. Każda z dziewczyn wybrała jakieś ubranko dla brata, a Tadzio zdecydował o wzorku na smoczku.
5. PRZYGOTOWANIE POSIŁKÓW NA CZARNĄ GODZINĘ.
Przygotowanie posiłków i zamrożenie ich na „czarną godzinę” być może nie jest bezpośrednio związane z przygotowaniami na pojawienie się rodzeństwa, ale… może znacząco ułatwić życie wtedy, kiedy maleńki człowiek znajdzie się już po tej stronie brzucha…
Mnie osobiście niejeden raz uratowało to dzień, kiedy Kazio był nieodkładalny, a reszta dzieci też potrzebowała całego mnóstwa uwagi.
To dlatego tym razem każdy słoiczek obiadku od teściowej przyjmowałam ze szczerym uśmiechem na twarzy! 😉
6. COŚ NA CZAS PRZEBYWANIA MAMY W SZPITALU.
Kiedy urodziłam trzecie dziecko, Anielkę, trzy tygodnie po porodzie trafiłam z nią do szpitala. Zupełnie znienacka… Lili, która miała wtedy 2,5 roczku, bardzo to przeżyła. To był chyba najtrudniejszy moment mojego macierzyństwa…
Od tamtego czasu bardzo zwracam uwagę na to, aby dzieci nie odczuwały zbytnio mojej nieobecności. To znaczy… zawsze ją w jakimś stopniu odczuwają, ale staram się robić coś, żeby pamiętały, że o nich myślę.
Dlatego kiedy byłam w szpitalu, codziennie łączyliśmy się na videorozmowy i opowiadaliśmy sobie co u nas. Pokazywałam dzieciom dzidziusia, a one dzieliły się tym, jak mija im dzień.
Tym razem fajnym pomysłem okazało się też danie im zadania do wykonania na czas nieobecności mamy. Miały udekorować dom na nasz przyjazd. To była doskonała okazja do spędzenia naprawdę wartościowego czasu z tatą. No i nie dłużyło się tak bardzo…
7. PREZENCIK.
Za każdym razem, kiedy wracamy z nowym dzieckiem do domu, starsze dostają jakiś niewielki upominek od dzidziusia. Dzięki temu czują, że o nich też pamiętamy. Starszaki do dzisiaj wspominają prezenty, które dostały, kiedy na świecie pojawiło się młodsze rodzeństwo!
8. WŁĄCZENIE DO OPIEKI
Cudownym elementem (choć czasem budzącym przerażenie nawet u największych twardzieli) jest włączenie dziecka do opieki nad maluszkiem. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku. 😊 Nie powierzyłabym 2,5 latkowi noszenia czy kąpieli młodszego brata, ale podtrzymywanie na kanapie czy np. transport pieluch w czasie, kiedy Tadzio zafascynowany był furgonetkami kurierskimi, był strzałem w 10!
9. SPRAWIANIE, BY DZIECKO NAPRAWDĘ CZUŁO SIĘ KOCHANE
To było dość trudne logistycznie, bo pierwsze tygodnie po narodzinach każde z moich dzieci wyjątkowo domagało się bliskości, ale mając z tyłu głowy to, że to naprawdę ważny temat, starałam się zrobić ile w mojej mocy, aby starszaki naprawdę czuły, że są dla mnie równie ważne.
Teoretycznie… banalna rzecz… Przecież wiadomo, że nie przestałam ich kochać! Tylko… jak im to wyrazić?
Okazuje się, że każde z moich dzieci ma nieco inny język miłości.
Najstarszy syn kocha dotyk. Dla córek… wyrazem mojej miłości jest wartościowy czas spędzony razem. Dla Tadzia – rozmowa i docenianie – zauważanie jego starań…
Dlatego nie wkładałam wszystkich dzieci do jednego worka, ale próbowałam łapać chwile, żeby dać im to, czego potrzebują i co jest dla nich ważne.
Oczywiście, że nie zawsze się to udawało, bo czasami po prostu opadałam z sił, ale już sama świadomość tego była bardzo dobra.
Oczywiście pamiętałam też o ładowaniu własnych akumulatorów i o tym, by nie zaprzepaścić i tak mocno nadwyrężonych rodzicielstwem relacji z mężem. 😉 Było to truuuudne, ale przetrwaliśmy. 😉
10. ROZMOWA Z INNYMI CZŁONKAMI RODZINY.
Na koniec zostawiam coś, co uważam za ogromnie ważne.
Wymieniam to jako ostatnie, bo mam nadzieję, że dzięki temu bardziej przykuję Twoją uwagę…
Kiedy urodziłam swoje drugie dziecko, Franio miał 2,5 roku. Był cudownym chłopcem i bardzo dobrze przyjął w domu swoją młodszą siostrę. Pomimo tego, że spędzałam z Lilianką naprawdę mnóstwo czasu, dzielnie to znosił. Bardzo lubił głaskać ją po główce, towarzyszył podczas kąpieli, pokazywał kolekcję swoich samochodów i opowiadał o przygodach ulubionego autka…
Pewnego dnia odwiedzili nas goście – nasi dobrzy przyjaciele, którzy kilka miesięcy wcześniej również przywitali na świecie swoje drugie dziecko.
I… jaka była moja radość, kiedy… wręczając Liliance mały podarunek, niemal równocześnie podarowali upominek Frankowi.
To było dla mnie niesamowite. Mały gest, a widziałam, jak Franio czuł się „zaopiekowany” również przez nich.
Piszę o tym, bo to często naturalne, że kiedy na świecie pojawia się nowy człowiek, duża część uwagi skupiona jest właśnie na nim… Ale warto popatrzeć na to również z perspektywy starszaka.
Ja uprzedziłam później moich rodziców i inne osoby, które planowały nas odwiedzić, żeby nie zachwycali się wyłącznie maluszkiem, ale poświęcili też swoją uwagę Franiowi. I to naprawdę zaprocentowało. Pilnowali tego już za każdym kolejnym razem i myślę, że w dużej mierze pomogło nam to uniknąć zazdrości i frustracji.
Myślę, że warto o tym pamiętać. 😊
Patrząc z perspektywy czasu uważam, że u nas, przygotowania do pojawienie się na świecie nowego członka rodziny poszły dość gładko i były całkiem przyjemne. Czy tak będzie u Ciebie? Nie wiem, ale właśnie tego życzę Ci z całego serca!
A może takie przygotowania już za Wami? Jeśli tak, to podziel się proszę własnym doświadczeniem!
Potrzebujesz gotowych pomysłów na proste, wspierające zabawy z maluszkiem? Sprawdź mój Przewodnik!
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat rozwoju, przyjaznej pielęgnacji i zabaw powoli i… KROK PO KROKU? Sprawdź moje kursy on-line!
Kurs, w którym opowiem Ci o wszystkim tym, co najważniejsze w rozwoju maluszka od narodzin do końca trzeciego miesiąca życia.
Dowiesz się czego się spodziewać i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak wspierać naturalny rozwój maluszka podczas codziennych zabaw i pielęgnacji – wszystko bez pośpiechu i presji.
Kurs, dzięki któremu dowiesz się jak przebiega rozwój maluszka od początku czwartego do końca siódmego miesiąca życia i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak podczas codziennej pielęgnacji i zabaw dbać o rozwój psychoruchowy dziecka, które staje się już coraz bardziej ciekawe świata.
Wszystko w przystępnej formie i krok po kroku – tak, aby wdrożenie tych wskazówek w życie było czystą przyjemnością.
Kurs, w którym opowiem Ci o najważniejszych umiejętnościach, które powinien osiągnąć maluszek w tym wieku.
Dowiesz się jakie są czerwone flagi fizjoterapeutyczne i nauczysz, na co zwracać uwagę podczas codziennych zabaw i pielęgnacji.
Moje kursy i e-booki możesz zakupić również w formie VOUCHERA i podarować w prezencie przyszłym lub świeżo upieczonym Rodzicom!
Wystarczy, że po dodaniu produktu do koszyka, zaznaczysz opcję „KUPUJĘ NA PREZENT”
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️