Kiedy na świecie miało pojawić się moje pierwsze dziecko, pakowanie torby porodowej nie było czymś, co w jakiś specjalny sposób spędzało mi sen z powiek.
Po prostu weszłam na stronę internetową szpitala, w którym zamierzałam rodzić, wydrukowałam listę wyprawkową i spakowałam się tak, jak było mi wygodnie…
Jednak… bardzo szybko, bo już mniej więcej po 5 minutach przebywania na porodówce, pożałowałam tego, że tak mało uwagi poświęciłam temu co i… JAK spakować do torby porodowej.
W dzisiejszym wpisie podzielę się z Tobą swoją własną historią… Tym, co zdecydowałam się zabrać będąc w tym samym miejscu już po raz piąty…
Ale pamiętaj – Twoja torba porodowa to Twoja własna historia i… tak naprawdę to Ty masz czuć się z nią dobrze! 😊
Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą Ci w podjęciu decyzji i zwróceniu uwagi na rzeczy, które często są bardzo proste, a jednak… potrafią nam umknąć.
TORBA DO SZPITALA – STARTUJEMY!
Gdybym miała napisać tutaj tylko jedno jedyne zdanie, które chciałabym usłyszeć zanim po raz pierwszy spakowałam swoją torbę do porodu, to z pewnością zdanie to brzmiałoby mniej więcej tak:
„Weź dziewczyno POGRUPUJ rzeczy w zależności od tego czy będą potrzebne Tobie czy dziecku oraz ze względu na to KIEDY się przydadzą, a… jeśli planujesz rodzić z mężem… SPAKUJCIE TORBĘ DO SZPITALA WSPÓLNIE!”
Dlaczego to zdanie byłoby kluczowe? Już wyjaśniam!
12 sierpnia 2010 roku. Godzina 22.00. Odchodzą mi wody płodowe, a następnie pojawiają się skurcze. Szczęśliwi i… jeszcze nie do końca świadomi tego, co nas czeka ruszamy w naszą podróż w nieznane…
Na Izbie Przyjęć okazuje się, że tak, poród właśnie się rozpoczął, ale pewnie upłynie jeszcze sporo wody w rzece zanim na świecie pojawi się dziecko.
Zostaję poproszona o to, aby przebrać się w koszulę do porodu, szpitalne kapcie i szlafrok. Znajduję te rzeczy w mgnieniu oka, przebieram się i wspólnie z mężem podążamy szpitalnymi korytarzami w kierunku porodówki. Skurcze nie są silne, ale jednak uciążliwe. Proszę męża, aby podał mi butelkę wody…
I… to właśnie jest TEN MOMENT, w którym… moja torba porodowa zamienia się w istne pobojowisko, a ja… zaczynam żałować wypowiedzianych przed chwilą słów…
Mój mąż, chociaż zwykle bardzo pedantyczny, szukając butelki z wodą sieje w mojej torbie porodowej spustoszenie, a ja… niespecjalnie mogę coś z tym zrobić…
„Z lewej strony” wyduszam z siebie, ale już wiem, że… skutki tego, co się właśnie wydarzyło będę odczuwać dotkliwie jeszcze przez kilka dni…
No tak… skąd miał wiedzieć gdzie jest butelka, skoro… nawet nie dałam mu szansy zainteresować się pakowaniem…
Dlatego za każdym kolejnym razem pakowaliśmy się już wspólnie. Staraliśmy się też dzielić rzeczy na kategorie i układać je w taki sposób, aby te, których będę potrzebowała najwcześniej, znajdowały się najbliżej pod ręką.
Do pierwszych trzech porodów dzieliłam rzeczy pakując je do osobnych toreb i wkładając wszystko do jednej, większej, ale przy czwartym dziecku, gdzieś w sieci natrafiłam na pomysł z zasuwanymi woreczkami. To pozwoliło mi jeszcze lepiej się zorganizować.
Jeśli lubisz tematy z organizacją, pakowanie torby porodowej pewnie będzie dla Ciebie przyjemnością. Jeśli nie – być może nie będzie to czymś, co z zapałem będziesz robić codziennie, ale zapewniam Cię, trochę mobilizacji i… sprawa będzie załatwiona!
PAKOWANIE TORBY PORODOWEJ – OD CZEGO ZACZĄĆ?
1. Nie planuj za dużo na jeden raz.
Chociaż czasami może nam się wydawać, że rozpiera nas energia i możemy przenosić góry, to pakowanie torby porodowej może się okazać niczym wspinaczka na Mount Everest. Jeśli chcesz wszystko dobrze zorganizować i w momencie, kiedy wybije „godzina zero” zachować spokój, to warto poświęcić tematowi nieco więcej uwagi. Ja pakuję się zazwyczaj przez… 3 dni. 🙈
- DZIEŃ PIERWSZY: Dokumenty + rzeczy potrzebne na czas porodu + rzeczy, w których pojadę do szpitala.
- DZIEŃ DRUGI: Rzeczy, które przydadzą się dla Maluszka.
- DZIEŃ TRZECI: Rzeczy dla mnie na czas pobytu na oddziale + akcesoria, które z perspektywy czasu mi się tam przydały.
Przygotowane rzeczy gromadzę sobie w jednym miejscu, a kiedy mam już wszystko, pakuję do jednej torby.
I… taki właśnie będzie porządek moich wyprawkowych wpisów. 😊
2. Zastanów się do czego się spakujesz.
Przy pierwszym porodzie zabrałam ze sobą zwykłą torbę podróżną, ale za każdym kolejnym razem stawiałam na walizkę. Wiem, że teraz torby porodowe potrafią być naprawdę funkcjonalne, ale dla mnie, na ten moment, walizka jest rozwiązaniem w zupełności wystarczającym. Walizkę z tworzywa sztucznego łatwo później zdezynfekować, a kółeczka… pozwalają na bezproblemowe przemierzanie szpitalnych korytarzy bez konieczności dźwigania.
3. Pomyśl o tym, czego zazwyczaj najbardziej Ci brakuje, kiedy jesteś poza domem.
Dla mnie, taką rzeczą niemal za każdym razem okazuje się… reklamówka na ubrania, które nadają się już tylko do tego, aby je wyprać.
Tego, że przy okazji pierwszego porodu nie zapakowałam przynajmniej 2 – 3 takich, żałowałam później jeszcze przez długi czas… Na szczęście, kiedy rodziłam pierwsze dziecko, mąż mógł odwiedzać mnie bez ograniczeń i w razie potrzeby donosił to, o czym zapomniałam… Teraz, kiedy takie ograniczenia istnieją, naprawdę warto o tym pomyśleć wcześniej.
4. Jeśli Twój szpital coś takiego udostępnia, wydrukuj sobie listę sugerowanych rzeczy przydatnych Tobie i Twojemu Maluszkowi.
Kiedy będziesz taką mieć, później wystarczy, że skreślisz spakowane rzeczy z tej listy. Pozwoli Ci to uniknąć chaosu. Niektóre szpitale zapewniają podkłady poporodowe czy podpaski, dlatego nie ma takiej konieczności, aby dodatkowo je ze sobą zabierać.
5. Zastanów się nad tym, co będzie Ci potrzebne na jakim etapie.
Rzeczy, które przydadzą się podczas przyjęcia do szpitala i porodu spakuj tak, aby były najłatwiej dostępne.
6. Zrób co tylko w Twojej mocy, aby spakować się do JEDNEJ torby!
W środku możesz zaplanować więcej „działów”, ale najważniejsze jest to, aby kiedy zbierzesz je „do kupy” mieściły się w jednym miejscu.
7. Jeśli planujesz poród z osobą towarzyszącą… spakujcie się razem!
Dzięki temu w czasie porodu osoba ta będzie w stanie sprawnie zlokalizować to, czego aktualnie potrzebujesz!
NO DOBRZE. TO TERAZ GARŚĆ KONKRETÓW – CO ZAPAKOWAĆ DO TORBY PORODOWEJ?
NA PRZYJAZD DO SZPITALA I PORÓD:
- DOKUMENTY,
- RZECZY, KTÓRE PRZYDADZĄ SIĘ NA SALI PORODOWEJ.
Jeśli lubisz porządek w „papierach”, to fajnie może sprawdzić się specjalny organizer. Oczywiście takie organizery można zakupić, natomiast ja skorzystałam z tego, który dostałam od ginekologa na początku ciąży.
Dokumenty, które warto przygotować, to (spis pochodzi ze szpitala, w którym będę rodzić):
• dowód osobisty,
• karta ciąży,
• wyniki badań:
- o OWA – Odczyn Wassermana, czyli badanie wykonywane w diagnostyce kiły,
- HBS – badanie wykonywane w celu ewentualnego wykrycia antygenu HBs. Jego obecność wykazuje na możliwość rozwoju WZWB,
- HIV,
- HCV – badanie w kierunku WZWC,
- posiew GBS – badanie na obecność paciorkowców grupy B
- grupa krwi,
- wyniki ostatniej morfologii,
• plan porodu,
• oświadczenie o wyborze położnej środowiskowej,
• adres placówki, do której zapisany będzie Maluszek.
W związku z tym, że dokumenty to zazwyczaj moja zmora, korzystam z ZASADY 3Z: Zgromadź, Zapakuj i… Zapomnij…
I chociaż… przynajmniej dla mnie nie jest to najprzyjemniejsza część programu, to naprawdę warto wcześniej i dokładnie je przygotować. Wtedy wszystkie formalności, które musimy dopełnić na Izbie Przyjęć będą miały szansę pójść tak sprawnie, jak to tylko możliwe.
Kiedy zacznie się akcja porodowa, szukanie potrzebnych dokumentów z pewnością nie będzie tym, o czym będziemy marzyć…
Kiedy formalne sprawy mamy ogarnięte, kolejnym krokiem będzie przygotowanie tego, co może przydać się nam na czas porodu.
Jeśli na Izbie Przyjęć okaże się, że akcja porodowa jest już w toku, zostaniemy poproszone o to, aby przebrać się w koszulę, szlafrok i założyć klapki.
Warto mieć te rzeczy pod ręką, spakowane do oddzielnej torebki/ reklamówki w taki sposób, aby wszystkie można było sprawnie wyjąć i zabrać do łazienki.
CO JA PAKUJĘ NA CZAS PORODU?
Zwykle wystarczała mi jedna, ale pakuję dwie. Zwracam uwagę na to, aby była to koszula bawełniana, rozpinana z przodu tak, abym mogła przez ten pierwszy okres po narodzinach, pozostać z Maluszkiem w bezpośrednim kontakcie skóra do skóry (o tym, dlaczego jest on ważny pisałam m.in. tutaj: >>>ZOBACZ<<<)
Co prawda na samej Sali porodowej zwykle z niego nie korzystam, ale naprawdę przydaje się, kiedy musimy przejść przez szpitalne korytarze. Zawsze zabierałam raczej lekki, bawełniany szlafroczek. Tak robię i tym razem.
Przy pakowaniu pierwszej w swojej „karierze” torby porodowej patrzyłam na to trochę z przymrużeniem oka, ale… życie nauczyło mnie pokory… Podczas porodu NAPRAWDĘ potrafią marznąć stopy!!!
Zabieram takie, aby można było w nich wejść pod prysznic. Przebywanie pod prysznicem w trakcie porodu wiele razy ratowało mnie przed popadnięciem w panikę…
To chyba oczywiste – skoro zakładam korzystanie z wody, ręcznik też na pewno się przyda. 😊
Kolejna rzecz, która przy pierwszym porodzie wydawała mi się zbędna. No właśnie… WYDAWAŁA się, ale… dostałam po tyłku i teraz, nie wyobrażam sobie nie spakować czegoś, co będzie ratunkiem dla moich spierzchniętych ust. Oddychanie naprawdę potrafi być jedną z metod łagodzenia bólu porodowego, a ja, nie zawaham się z niej skorzystać i tym razem!
Kiedy jechałam rodzić swoje drugie dziecko zapomniałam o niej. I… nigdy więcej nie popełnię już tego błędu… Kiedy akcja porodowa była już mocno „rozkręcona”, nic nie denerwowało mnie tak bardzo, jak rozpuszczone włosy.
- Torebka na zużyte rzeczy/ reklamówka.
Pewnie nie jest to pierwsza rzecz, kiedy myślimy o pakowaniu torby do szpitala, ale… naprawdę potrafi się przydać! Jeśli rodzimy z osobą towarzyszącą, łatwiej jej będzie po narodzinach Malucha zabrać do domu takie rzeczy, które nadają się do prania.
- Woda w butelce z dziubkiem (0,7l)
Nie zabieram większej, ponieważ zapasy zawsze można uzupełnić, ale… dziubek to ważna rzecz! Dzięki niemu można pić spokojnie nawet wtedy, kiedy korzystamy np. z piłki!
I… tak naprawdę to wszystko, co zabieram ze sobą na salę porodową. Nie tak wiele, prawda?
Jeśli pakujesz się razem ze mną, to pierwszą część tej drogi masz już za sobą! Teraz możesz złapać oddech i… albo pakować się dalej, albo… poczekać do jutra na przypływ nowej energii.
Jeśli masz jej jeszcze choć trochę, pomyśl o tym, w czym pojedziesz do szpitala.
Ja zawsze przygotowuję sobie taki zestaw startowy, aby kiedy nadejdzie czas, nie szukać w pośpiechu tego, w co jeszcze zdołam się wcisnąć.
Wygodne spodnie, bluza lub sukienka, podkład porodowy na wypadek, gdyby poród rozpoczął się od odejścia wód płodowych i podpaski… To mój gwarant spokojnego snu w tych ostatnich dniach oczekiwania. 😊
W kolejnym wpisie zajmiemy się pakowaniem rzeczy, które przydadzą się Maluszkowi. >>>ZOBACZ WPIS<<<
Jeśli podobał Ci się ten wpis i uważasz, że może przydać się innym Rodzicom, którzy oczekują przyjścia na świat swojego Maluszka, udostępnij go proszę! Dla Ciebie to pewnie niewiele, ale dla mnie… ogromna pomoc w rozwoju bloga! Dziękuję!
DO POBRANIA:
Checklista: Co zapakować do torby porodowej
Pobierz dla siebie lub podeślij znajomym w prezencie!
Przed pakowaniem upewnij się czy szpital, w którym planujesz rodzić nie zapewnia przypadkiem części z tych rzeczy. 🙂
Twój Maluszek niebawem pojawi się na świecie? Pomyśl o tym, by wspierać Jego rozwój… NATURALNIE! Wszystkie najważniejsze rzeczy, prosto, praktycznie i… KROK PO KROKU, znajdziesz w moim Kursie on-line!
Kurs, w którym opowiem Ci o wszystkim tym, co najważniejsze w rozwoju maluszka od narodzin do końca trzeciego miesiąca życia.
Dowiesz się czego się spodziewać i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak wspierać naturalny rozwój maluszka podczas codziennych zabaw i pielęgnacji – wszystko bez pośpiechu i presji.
Kurs, dzięki któremu dowiesz się jak przebiega rozwój maluszka od początku czwartego do końca siódmego miesiąca życia i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak podczas codziennej pielęgnacji i zabaw dbać o rozwój psychoruchowy dziecka, które staje się już coraz bardziej ciekawe świata.
Wszystko w przystępnej formie i krok po kroku – tak, aby wdrożenie tych wskazówek w życie było czystą przyjemnością.
Kurs, w którym opowiem Ci o najważniejszych umiejętnościach, które powinien osiągnąć maluszek w tym wieku.
Dowiesz się jakie są czerwone flagi fizjoterapeutyczne i nauczysz, na co zwracać uwagę podczas codziennych zabaw i pielęgnacji.
Moje kursy i e-booki możesz zakupić również w formie VOUCHERA i podarować w prezencie przyszłym lub świeżo upieczonym Rodzicom!
Wystarczy, że po dodaniu produktu do koszyka, zaznaczysz opcję „KUPUJĘ NA PREZENT”
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️