To oczywiste, że
chcemy dla naszego dziecka jak najlepiej. Chcemy, aby było zdrowe, kochane,
miało fajny wózek, łóżeczko, ubranka, fajny pokoik i ogólnie… wszystko fajne
(fajnych rodziców już ma ;)). Chcemy, aby rosło i dobrze się rozwijało… Często
obserwujemy, jak maluch osiąga poszczególne umiejętności, porównujemy nie tylko ilość, ale jakość aktywności z innymi
dziećmi…
I wszystko… „fajnie” dopóki nie okaże się, że nasz maluch pod jakimś względem, w naszej ocenie „gorzej” radzi sobie z jakąś umiejętnością…
Czy ma do tego prawo? Czy możemy być spokojni o jego rozwój czy może natychmiast mamy ustawiać się w kolejce do lekarza, fizjoterapeuty?
Dzisiejszy wpis ma pokazać nam, że TAK!- MALUCH POTRZEBUJE CZASU, aby dojść do perfekcji. 🙂
DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE?
- PO PIERWSZE DLATEGO, ŻE ROZWÓJ TO PROCES
Nikt z nas nie rodzi się gotowy do podejmowania wyzwań ruchowych – to trwa w czasie. 🙂 U dzieci zazwyczaj jest to proces, który przebiega stosunkowo szybko. U dorosłych, trochę mniej sprawnie, dlatego moja jazda na łyżwach, którą od jakiegoś czasu marzę opanować, jest dopiero w fazie wstępnej… Ale… tutaj nie o mnie. 🙂
Dziecko rodzi się bardzo ubogie w doświadczenia. Nie ma jeszcze wykształconego schematu ani świadomości swojego ciała. Jest niedojrzałe, jego ruchy są chaotyczne. Noworodek porusza się całym sobą, nie potrafi wykonywać celowych ruchów, nie umie jeszcze funkcjonować w warunkach siły grawitacji…
Dlatego początkowo musi on nauczyć się jak kontrolować swoje ciało. A żeby nauczyć się kontrolować ciało, najpierw musi poznać jego schemat. Najprościej mówiąc – musi „uświadomić sobie”, że ma tułów, główkę, rączki i nóżki po obu stronach tułowia. Musi nauczyć się zależności między nimi, musi nauczyć się pracować w warunkach siły grawitacji, musi… dojrzeć. A na to potrzeba CZASU I DOŚWIADCZEŃ, dlatego… próby i błędy są nieodzownym elementem procesu uczenia się. 🙂
Można to sobie
wyobrazić w ten sposób: Zdrowy człowiek, leżąc z zamkniętymi oczami wie
dokładnie czy jego prawa noga jest zgięta czy nie. Czy leży na boku czy na
plecach. Czy jego ręce znajdują się wzdłuż tułowia czy są „rozrzucone” na boki.
Zamknijcie oczy i przekonajcie się o tym sami….
A teraz wyobraźcie sobie, że… tego zupełnie nie czujecie… że zamykacie oczy i… tak jakby… znikacie, bo nie macie pojęcia, ani świadomości swojego ciała…
Dla noworodka jest to bardzo podobna sytuacja – zupełna abstrakcja. On tak naprawdę nie wie gdzie są granice jego ciała, jakie są zależności między jego poszczególnymi częściami. Musi się tego dopiero nauczyć. 😉
- drugim powodem, dla którego dziecko potrzebuje czasu jest to, że w pierwszej kolejności nie koncentruje się ono praktycznie wcale na jakości ruchu – interesuje go osiągnięcie CELU– natomiast JAK to zrobi… to już inny temat. 🙂 Dopiero praktyka pokazuje mu, że dany ruch można zmodyfikować i dzięki temu osiągnąć cel szybciej, sprawniej i z większą łatwością. Kiedy to zrozumie, z pewnością wykorzysta. 😉
Dlatego z biegiem czasu, kiedy układ nerwowy dojrzewa, a dziecko DOŚWIADCZA tego, co dzieje się wokoło, UCZY się, przetwarza, zapamiętuje i… wykorzystuje zapamiętane informacje.
Uczenie motoryczne u dziecka, to w dużym skrócie procesy, które są oparte zarówno na praktyce, jak i na doświadczeniu i prowadzą do pojawienia się m.in. zdolności do przemieszczania się. Dziecko cały czas znajduje się wewnątrz tego procesu i stopniowo uczy się czynności motorycznych o coraz większym stopniu trudności.
Wg Fitts i Posner Uczenie motoryczne składa się z 3. etapów:
To pierwszy etap, w którym mały człowiek testuje swoje
możliwości i popełnia bardzo dużo
błędów. Ruchy najczęściej są niespójne i mało efektywne. Dziecko próbuje
osiągnąć swój cel na różne sposoby, a tzw. feedback, czyli informacja zwrotna płynąca z otoczenia „daje mu do myślenia”-
pozwala wstępnie oszacować, która ze
strategii może okazać się najbardziej efektywna.
Może łatwiej będzie to zrozumieć na przykładzie moich łyżew… To coś na wzór – pierwszy raz wchodzę na lodowisko. Próbuję różnych strategii – staję na palcach – nie jedzie; postanawiam sunąć jak na rolkach… jedzie, ale za szybko… jejku, jak zahamować… zaczynam tracić kontrolę, szybko przebieram nogami i… bach… bardzo boleśnie doświadczam, że nie tędy droga… musi być jakiś inny sposób. Nie zrażam się i próbuję dalej, ale od dziś już wiem, że kiedy przechylę się za bardzo do tyłu, dotkliwie to odczuję.
W tzw. „etapie łączenia” dziecko popełnia już coraz mniej błędów – nauczone doświadczeniem zaczyna „łączyć fakty”- zaczyna zauważać co się opłaca, a co nie. Stara się więc wybrać najkorzystniejszą strategię i koncentruje się nad doskonaleniem jej.
I znowu moje łyżwy. Już wiem, że aby nie upaść, muszę pochylić się trochę do przodu. Uginam kolana, bo wtedy czuję się bezpieczniej i modlę się, aby nikt obok mnie nie przemknął zbyt szybko i nie zmącił mojego spokoju. Tak, ta strategia mnie nie zawiodła. Po raz pierwszy na lodowisku nie upadłam, więc… kolejny raz też ją wykorzystam. 😉 Co prawda nadal nie jest to coś, na co chciałoby się patrzeć, no ale… jadę… bez bólu – cel został osiągnięty. Co prawda po 45. minutowej wizycie na lodowisku jestem tak zmęczona, jak po przejściu maratonu, ale co, tam, trzeba doskonalić taktykę ;).
To już prawie mistrzostwo. Popełniane błędy są bardzo rzadkie, a zadnie ruchowe nie wymaga już takiej
koncentracji. Nowa umiejętność wiąże się teraz z bardzo małym wydatkiem energetycznym, jest wykonywana niemal automatycznie.
Ten etap w mojej łyżwiarskiej „karierze” pozostanie w sferze marzeń – już się z tym pogodziłam :). To, że wychodzę na lodowisko zupełnie swobodnie, mogę jechać obok kogoś i jeszcze z nim… rozmawiać… mało realne, no ale cóż… nie można mieć wszystkiego! Na szczęście moim dzieciom przychodzi to zdecydowanie łatwiej! 🙂
Tak, więc już wiemy – dziecko potrzebuje czasu – ale… czy tylko czas się liczy?
Oczywiście, że nie! Na wydajność uczenia się ma wpływ przede
wszystkim:
- praktyka (a więc naprawdę warto stworzyć dziecku warunki do swobodnego rozwoju, do testowania swoich możliwości i ograniczeń),
- informacja zwrotna z otoczenia – coś na wzór: „jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz”. Czasami upadek może „uświadomić” dziecku, że posunęło się zbyt daleko. Tylko teraz nasza rola – aby upadek nie był zbyt dotkliwy. 😉
Czasami przydaje się mała pomoc z naszej strony w postaci np. wspierających zabaw czy sposobów pielęgnacji… (dużo informacji na ten temat znajdziecie na blogu, a w moich kursach oraz e-bookach pokazuję, jak KROK PO KROKU można wykorzystać to w praktyce >>>ZOBACZ<<<)
Dobrze, no to teorię już znamy – a jak to wygląda w praktyce?
LEŻENIE NA BRZUSZKU:
- Początki– noworodek położony na brzuszku nie jest w stanie w pełni kontrolować ułożenia swojej główki, obraca ją z jednej strony na drugą, wykonuje ruchy „dziobania”, nie jest w stanie symetrycznie podeprzeć się na przedramionach, ciężar ciała zlokalizowany jest wysoko, w okolicy górnej części mostka. I pomimo tego, że taka aktywność jest dla noworodka fizjologią, daleko jej od szeroko pojętej ergonomii, dlatego mały człowiek każdego dnia pracuje nad doskonaleniem tej umiejętności.
- Dojrzałe leżenie na brzuszku – pod koniec trzeciego/ w czwartym miesiącu życia dziecko potrafi symetrycznie podeprzeć się na przedramionach. Jest w stanie w pełni kontrolować ustawienie główki, linia wzroku przebiega równolegle do podłoża, łokcie ustawione są w linii barków i stopniowo zaczynają wysuwać się do przodu. Klatka piersiowa nieznacznie uniesiona nad podłoże, a nóżki znajdują się w swobodnym wyproście.
Maluch nie ma większych trudności z utrzymaniem tej pozycji,
a wręcz coraz chętniej ją przyjmuje.
Dlaczego? M.in. właśnie dlatego, że ją poznał, osiągnął pewne optimum, a utrzymanie jej nie wiąże się już z tak dużym wydatkiem energetycznym jak miało to miejsce poprzednio.
OBROTY
- Pierwsze obroty – zazwyczaj w okolicach 5. miesiąca życia dziecko bawiąc się swoimi nóżkami, przypadkowo opada raz na jeden, raz na drugi bok. Z pozycji bocznej, często przez wygięcie tułowia w tył, a nawet odepchnięcie się główką od podłoża, maluch wykonuje obrót.
- Dojrzałe obroty – oczywiście rozpoczynają się od ruchu głowy, wysunięcia rączki w stronę, w którą ma wystąpić obrót. Jednak w „dojrzałych obrotach” pojawia się też skośne ustawienie miednicy i wyraźne wydłużenie strony dolno, a skrócenie strony górnoleżącej. Taki obrót wymaga bardzo dobrej kontroli, świadomości swojego ciała i współpracy poszczególnych grup mięśniowych. Dziecko nie wygina się w łuk do tyłu, ale pojawia się zgięcie boczne tułowia.
POZYCJA CZWORACZA
- Pierwsze próby – maluch może ustawiać kolanka dość szeroko, jego kręgosłup jest wygięty (pogłębiona lordoza lędźwiowa („siodełko”)), główka zadarta. Maluch może mieć trudność w utrzymaniu tej pozycji i po krótkiej chwili często „opada” z powrotem na brzuch.
- Dojrzała pozycja czworacza to taka, w której rączki znajdują się pod barkami, kolanka na szerokość bioder, plecki proste, ustawione równolegle do podłoża. Główka dziecka nie jest zadarta, a maluch może bez trudu „bawić się” i eksperymentować z przenoszeniem ciężaru ciała w tej pozycji – buja się w tył i w przód, buja się na boki, zaczyna odrywać jedną z rączek od podłoża, aż wreszcie… rusza na podbój domu. 😉
WSTAWANIE
- Pierwsze próby wstawania to najczęściej podciąganie się przy meblach czy… przy rodzicu. Nóżki mogą wtedy „dziwnie się wyginać”- ogólnie… nie wygląda to zbyt elegancko.
- Dojrzałe wstawanie to wstawanie, w którym maluch ODPYCHA SIĘ od podłoża – np. z klęku na jednym kolanie czy z pozycji niedźwiadka – ale to już kolejny, wyższy poziom. 😉
CHÓD
- Pierwsze próby chodu wyglądają zazwyczaj w ten sposób, że dziecko szeroko ustawia nóżki, usztywnia obręcz barkową i rączki, brzuszek jest wypięty w przód, a lordoza lędźwiowa pogłębiona. Pierwsze próby pionizacji/ chodu mogą odbywać się na paluszkach, co bardzo często związane jest z fizjologicznym jeszcze w tym okresie niepełnym wyprostem w biodrze. Kroki maluszka są szybkie, krótkie, dziecko nie przetacza jeszcze stopy, ale stawia ją całą na podłożu…
- Dojrzały chód, którego parametry zbliżone są do chodu osoby dorosłej, co prawda pojawia się dopiero w okolicach 7 roku życia, ale już po około 4. – 6. miesiącach od rozpoczęcia przygody z samodzielnym chodzeniem możemy zauważyć, że nóżki malucha ustawiają się bardziej wąsko, podczas chodu sylwetka dziecka jest coraz „ładniejsza”- znika wypięcie brzuszka i pupki, tułów i rączki są swobodne, dziecko nie chodzi już na palcach, zaczyna pojawiać się przetaczanie stopy.
Oczywiście to tylko niektóre z aktywności. Nie mówię już o
innych z tzw. „dużej motoryki”, a także o motoryce „małej”- o rozwoju chwytu, o
rozwoju mowy itp.
Dlatego zdecydowanie TAK – warto dać dziecku czas jednocześnie uważnie je obserwując.
Jeśli coś budzi Wasz niepokój, to oczywiście warto to skonsultować u specjalisty, ale jeśli zauważacie u swojego malucha choćby mały, ale jednak ciągły postęp, do prawdopodobnie wszystko jest na dobrej drodze. 😉
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.
[autopromocja]
Potrzebujesz gotowych pomysłów na proste, wspierające zabawy z maluszkiem? Sprawdź mój Przewodnik!
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat rozwoju, przyjaznej pielęgnacji i zabaw powoli i… KROK PO KROKU? Sprawdź moje kursy on-line!
Kurs, w którym opowiem Ci o wszystkim tym, co najważniejsze w rozwoju maluszka od narodzin do końca trzeciego miesiąca życia.
Dowiesz się czego się spodziewać i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak wspierać naturalny rozwój maluszka podczas codziennych zabaw i pielęgnacji – wszystko bez pośpiechu i presji.
Kurs, dzięki któremu dowiesz się jak przebiega rozwój maluszka od początku czwartego do końca siódmego miesiąca życia i co powinno zapalić pomarańczową lampkę.
Nauczysz się jak podczas codziennej pielęgnacji i zabaw dbać o rozwój psychoruchowy dziecka, które staje się już coraz bardziej ciekawe świata.
Wszystko w przystępnej formie i krok po kroku – tak, aby wdrożenie tych wskazówek w życie było czystą przyjemnością.
Kurs, w którym opowiem Ci o najważniejszych umiejętnościach, które powinien osiągnąć maluszek w tym wieku.
Dowiesz się jakie są czerwone flagi fizjoterapeutyczne i nauczysz, na co zwracać uwagę podczas codziennych zabaw i pielęgnacji.
Moje kursy i e-booki możesz zakupić również w formie VOUCHERA i podarować w prezencie przyszłym lub świeżo upieczonym Rodzicom!
Wystarczy, że po dodaniu produktu do koszyka, zaznaczysz opcję „KUPUJĘ NA PREZENT”
Źródła:
- Fitts & Posner Stages of Motor Skill Learning
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️