Ten wpis wcale nie będzie demonizowaniem zabawek i wszelkiego rodzaju akcesoriów dla malucha… Będzie raczej o tym, że w nas samych drzemie OGROMNY potencjał, którego często nie wykorzystujemy… Ba! Nawet nie zawsze jesteśmy jego świadomi!
Ale od początku:
Zdarzyła mi się kiedyś sytuacja, w której na rehabilitację trafił maleńki chłopczyk. Neurologicznie zdrowy, urodzony o czasie, 10 punktów w skali APGAR, ciąża i poród bez powikłań. Trafił do mnie z powodu wady stópki. Teoretycznie… (choć nie lubię tak mówić, bo każde dziecko jest inne itd.) ”nic skomplikowanego”- raczej sprawa przewidywalna, do wyprowadzenia w kilka wizyt (oczywiście przy konsekwentnej współpracy rodziców).
Jednak jak się okazało… praca z nim (a w zasadzie nie z nim, tylko z jego… mamą), była jednym z trudniejszych doświadczeń, jakie mnie w ostatnim czasie spotkały…
Od razu wyjaśnię– mama chłopca jest cudowną osobą, kochającą swojego synka do szaleństwa, tylko… może czasem trochę zagubioną w tym wszystkim… ale… kto z nas nie jest 😉
Dlaczego więc było mi trudno?
Bo kiedy tylko maluch zaczynał się denerwować, mama wyciągała grzechotkę i zaczynała nią baaardzo energicznie potrząsać… robiła to tym głośniej, im głośniej dziecko wyrażało swoje niezadowolenie… Trochę tak, jakby chciała je… zagłuszyć… ;/ Rozumiem- mieliśmy do wykonania pewne zadanie, ale… ono naprawdę dawało nam jasny komunikat- „mam dość”.
Mama nie chciała, aby przerywać ćwiczenia, dlatego zagłuszała maluszka jeszcze bardziej, aż do chwili, kiedy to ja nie wytrzymałam… 😉
Jak myślicie? Dlaczego zabawka tak rozdrażniła to dzieciątko??? Co się wydarzyło, że na ogół spokojny maluch potrafił wpaść w histerię??? Ćwiczenia, które wykonywaliśmy były naprawdę łagodne i większość dzieci nawet ich nie zauważa, a nawet… zasypia w ich trakcie…
Więc o co chodziło???
Najprawdopodobniej dziecko było po prostu… przebodźcowane! Niestety mama chłopczyka machając grzechotką nie dawała nam szansy na żadne wyciszenie, a moje łagodne zwrócenie uwagi było chyba zbyt łagodne…
Początkowe, subtelne symptomy zdenerwowania dziecka były informacją: „Słuchajcie, zaczynam powoli mieć dość”. (wtedy „włączało się” machanie grzechotką)
Kolejny etap– marudzenie bardziej wyraźne, to sygnał ostrzegawczy: ”Hejjj!!! Ja naprawdę mam dość!!!” (mocniejsze machanie grzechotką)
Trzeci etap– płacz: „Hej! Mówiłem Wam, że mam dość!!!” (jeszcze mocniejsze machanie grzechotką)
Czwarty etap– histeria! „Ostrzegałem! Teraz już nie tak łatwo będzie mnie uspokoić” (koniec machania, dziecko ląduje na rękach u mamy)
Piąty etap– sen- z… przebodźcowania… :/
Myślicie, że ten chłopczyk był hmmm… „niegrzeczny”??? Nic podobnego!- wręcz przeciwnie! Dziecko dawało bardzo jasne komunikaty o tym, że zbliża się kres jego wytrzymałości…
OK, ale jak to się ma do… kupowania zabawek? Dlaczego swoim dzieciom nie kupuję, albo… kupuję dopiero wtedy, kiedy uznam, że przyszedł na to odpowiedni czas?
Oto kilka powodów:
-
Można przebodźcować.
Po lekturze historii chłopczyka z dzisiejszego wpisu chyba nikt nie ma wątpliwości, że rzeczywiście może się tak stać… Czy nie byłoby korzystniej, gdyby… widząc pierwsze oznaki niezadowolenia dziecka spróbować je wyciszyć, a nie… zagłuszyć???
Śmiem twierdzić, że byłoby to zdrowsze nie tylko dla dziecka, terapeuty oraz mamy, ale też mogłoby przynieść lepsze efekty naszej pracy…
Dlaczego więc potoczyło się to tak, a nie inaczej? Myślę, że zawiodło tutaj SŁUCHANIE. Może zabrakło trochę spokoju i zaufania do dziecka i przede wszystkim do siebie, jako mamy. Pewnie w domu wygląda to inaczej, bo wiadomo- rehabilitacja, wizyta, czas- trzeba się „wstrzelić” z karmieniem, snem, humorem itp. To wszystko stresuje… Mam tego pełną, poczwórną świadomość 😉
Ale czy zawsze słuchamy komunikatów, które wysyła nam nasze dziecko? Jeśli uda nam się na chwilę zatrzymać w tym pędzącym świecie, zaczniemy dostrzegać niesamowite rzeczy, gwarantuję Wam 😉

Dziecko nie zawsze potrzebuje stymulacji. Czasami potrzebuje też świętego spokoju i wyciszenia po to, aby jego niedojrzały jeszcze mózg mógł „poukładać sobie” i uporządkować wszystkie bodźce, które do niego w ostatnim czasie dotarły. Jeśli nie pozwolimy na wyciszenie, pojawi się bałagan, a chaos chyba jeszcze nikomu nie ułatwił życia…
Ktoś mi powie- ale sobą też możemy przebodźcować.- oczywiście! ale myślę, że jeśli rzeczywiści nastawimy się na słuchanie… będzie nam trudniej przebodźcować sobą niż grającą, świecącą i wydającą jakieś nieznajome jeszcze dźwięki grzechotką…
-
Pierwsze miesiące to przede wszystkim bliskość!
Mały człowiek wcale nie potrzebuje od razu sterty zabawek… Potrzebuje przede wszystkim kontaktu z drugą osobą, bliskości, poczucia bezpieczeństwa. Dziecko jest istotą społeczną, dlatego żadna zabawka nie wygra z rodzicem (no…przynajmniej w pierwszych 2-3, 4 miesiącach…. A i starsze dzieci naprawdę potrzebują tego kontaktu…:))

Zabawki oczywiście też mogą fantastycznie rozwijać, ale tylko OSOBA może dać maluchowi poczucie bezpieczeństwa i świadomość tego, że jest kochany.
-
Mamy w SOBIE ogromny potencjał!
>>>ZOBACZ KURSY<<<
Czasami nie zdajemy sobie sprawy, ile możemy dać dziecku z tego, co mamy w sobie lub co jest tuż tuż… na wyciągnięcie ręki 😉 Nasz dotyk, zapach, głos, temperatura ciała, nasze emocje… To wszystko jest skarbnicą doświadczeń dla małego człowieka!

– czy wiesz, że WHO zaleca, aby wspierać kontakt: skóra do skóry tuż po narodzinach po to, aby wspierać rozwój malucha? Że jest on polecany nie tylko dla niemowląt urodzonych o czasie, ale też dla wcześniaków (kangurowanie)? Że udowodniono związek pomiędzy kontaktem skóra do skóry a redukcją stresu i zwiększonymi przyrostami masy ciała niemowląt urodzonych przedwcześnie? Coś w tym naprawdę jest 😉
– czy wiesz, że słuch malucha jest w chwili narodzin najlepiej rozwiniętym zmysłem? Że słyszane dźwięki stymulują tworzenie połączeń z układem limbicznym? (biorącym udział w regulacji zachowań emocjonalnych) Że udowodniono związek pomiędzy słyszeniem przez dziecko łagodnych dźwięków wydawanych przez mamę (np. śpiewanie kołysanek), a zmniejszeniem ilości uderzeń serca na minutę u wcześniaków oraz poprawą związaną z ich odżywianiem?
– czy wiesz, że istnieją eksperymentalne dowody na to, że niemowlęta już od dnia narodzin preferują bezpośredni kontakt wzrokowy, jako formę komunikacji? Że niemowlęta wykazują wyjątkową wrażliwość w tej sferze, która w przyszłości prawdopodobnie przyczyni się do rozwoju umiejętności społecznych? Czy wiesz, że stymulacja wzrokowa przyczynia się do lepszego przetwarzania słuchowego u niemowląt?
– czy wiesz, jak na TWOJE dziecko działają… zapachy??? Że istnieje silne połączenie pomiędzy stymulacją węchową a emocjami? Że płaczące niemowlę, po poczuciu zapachu mamy łatwiej się uspokaja? Że wzajemne odczuwanie zapachu mamy/ dziecka jest istotną częścią wczesnego tworzenia więzi? Że dziecko jest w stanie dłużej skoncentrować się na patrzeniu na twarz innej osoby wtedy, kiedy czuje zapach mamy? Czy wiesz, że istnieją też inne zapachy- takie jak zapach sosny, lawendy czy wanilii, które mogą pomóc maluchowi w regulacji nastroju? Że udowodniono związek pomiędzy zmniejszeniem płaczu u dziecka a obecnością znajomych zapachów podczas niektórych procedur medycznych?- np. pobierania krwi?
A to tylko skromny początek J Wyobraźcie sobie ile można z takimi informacjami zrobić!!! 😉
I założę się, że duża część z Was intuicyjnie wykorzystuje swój potencjał 🙂 Jeśli tak, to proszę Was- nie traćcie ducha! 😉 nie zaczynajcie wątpić w swoje rodzicielskie kompetencje, możliwości i intuicję! Macie w sobie absolutnie wszystko czego Wasze dziecko potrzebuje! Czy któraś zabawka pachnie tak, jak mama? Czy w któregoś pluszaka można wtulić się, poczuć ciepło i usłyszeć… bicie serca?…
Ach.. rozpisałam się 😉
-
Zabawki same przyjdą 😉
Tak… to optymistyczny akcent na koniec 😉 Ostatnio… wchodząc do pokoju syna, który aktualnie (już w sumie od 6 lat) jest na etapie budowania w swoim pokoju miast, makiet, konstruowania modeli pociągów… naszła mnie i mojego męża refleksja: „SKĄD ON TO MA!!!???” Przecież my nie kupowaliśmy!!! I rzeczywiście… poza dosłownie kilkoma przedmiotami, które dostał od nas z okazji urodzin… wszystkie zabawki przyszły do nas… same! Nie, nie ukradliśmy 😉 ! Mieliśmy po prostu wystarczająco dużo odwiedzin babć, dziadków, cioć, wujków, Gwiazdek, Mikołajów… i innych osób, które nie chciały przecież przyjść… „z pustymi rękami”. A okazji nie brakowało 😉

Pomysły na zabawy z dzieckiem od narodzin do pierwszych samodzielnych kroczków znajdziesz w E-booku:
E-book: GARŚĆ POMYSŁÓW NA NAJFAJNIEJSZE ZABAWY Z DZIECKIEM :
>>> ZOBACZ E- BOOK <<<
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.


>>> ZOBACZ KURS 0-3 <<<
—
>>> ZOBACZ KURS 4- 7 <<<
—
>>> ZOBACZ KURS 8- 18 <<<
—
E- BOOK O NOSZENIU MALUSZKA:
#noszenieMAznaczenie czyli fajny e-book o noszeniu Maluszka
>>> ZOBACZ E- BOOK <<<
Źródła:
- Nelson CA. A neurobiological perspective on early human deprivation. Child Development
Perspectives. 2007;1(1):13-8.
- World Health Organization. Guidance note for integrating ECD activities into nutrition
programmes in emergencies. Why, what, and how? 2014: 1
- Graven SN, et al. Sensory development in the fetus, neonate, and infant: Introduction and overview.
Newborn Infant Nurs Rev. 2008;8(4):169-72
- Loewy J, et al. The effects of music therapy on vital signs, feeding, and sleep in premature infants.
Pediatrics. 2013;131(5):902-18.
- Picciolini O, et al. Early exposure to maternal voice: effects on preterm infants development.
Early Hum Dev. 2014;90(6):287-92.
- Rand K, et al. Maternal sounds elicit lower heart rate in preterm newborns in the first month of life.
Early Hum Dev. 2014;90(10):679-83.
- Farroni T, et al. Eye contact detection in humans from birth. Proc Natl Acad Sci U S A.
2002;99(14):9602-5
- Marin MM, et al. Two-day-old newborn infants recognize their mother by her axillary odour.
Acta Paediatr. 2015;104(3):237-40.
- Sullivan RM, et al. Clinical usefulness of maternal odor in newborns: soothing and feeding
preparatory responses. Biol Neonate. 1998;74(6):402-8
- Durand K, et al. Eye-catching odors: olfaction elicits sustained gazing to faces and eyes in
4-month-old infants. PLoS One. 2013;8(8):e70677.
- Coffield CN, et al. Adding odor: Less distress and enhanced attention for 6-month-olds.
Infant Behav Dev. 2014;37(2):155-61.