Może wydawać się banalne… Przecież cały czas jestem z dzieckiem, nic mu nie będzie…
Ja też tak myślałam… do pewnego czasu… Dopóki nie przekonałam się, że to kwestia sekund i może wydarzyć się nieszczęście…
Dziewczyny bawiły się w swoim pokoju klockami. Starsza córeczka miała 3 latka, młodsza niecały rok. Byłam z nimi cały czas, kiedy akurat zadzwonił telefon. Zostawiłam go w kuchni, więc pobiegłam, aby odebrać.
W tej chwili już nawet nie pamiętam kto i w jakiej sprawie dzwonił… W każdym razie rozmowa nie trwała długo -przerwał ją przeraźliwy huk i dźwięk tłuczonego szkła, a później… cisza…
Możecie sobie wyobrazić z jakim pędem wpadłam do pokoju dzieci. Ale ich tam nie było…
Ku mojemu przerażeniu kątem oka zobaczyłam… przewróconą komodę w sypialni… i ogromny bałagan wokół niej – rozbitą ramkę ze zdjęciem, lampkę, porozrzucane książki….
Ale nie to było najgorsze… Najgorsza była ta CISZA!!!
Wiedziałam już, że dziewczyn nie ma u siebie… więc gdzie są???
Zaczęłam się rozglądać, ale ich nie było…
Komoda nie przewróciła się całkowicie – szczęśliwie zatrzymała się na… kaloryferze, ale wszystkie szuflady były wysunięte na zewnątrz, więc nie byłam w stanie upewnić się czy mimo to nie przygniotła którejś z dziewczyn…
Nikomu nie życzę takiego uczucia…
Nigdy wcześniej nie miałam takich myśli, żeby w jakiś sposób zabezpieczać akurat ten mebel – przecież dzieci prawie nigdy nie wchodzą do sypialni, przecież szuflady tak trudno się otwierają (robiliśmy tę komodę na zamówienie, jest mega ciężka, z litego drewna, wnosiło ją do domu miesiąc wcześniej 3 dorosłych mężczyzn, a żeby otworzyć szuflady ja sama musiałam użyć sporo siły…)
A jednak… żywiołowa trzylatka i jej młodsza siostra dały sobie z nią radę…
Mamusiu, chciałyśmy tylko zabrać kocyk dla lalusi…
Nie wiem jak to zrobiły, ale udało im się po pierwsze przewrócić ten potężny mebel, a po drugie… zdążyły uciec i schowały się… za drzwiami.
Ja nie podniosłam komody już do końca dnia. Z trudem zrobiłam to później wspólnie z mężem…


Możecie sobie wyobrazić, z jakiej galarety miałam wtedy nogi… Szczęśliwie tym razem „się udało”, ale nie chcę myśleć co by było, gdyby np. nie „zatrzymała się” na kaloryferze…
Dlatego naprawdę, jeśli Wasze dziecko zaczyna już przemieszczać się po domu, koniecznie zabezpieczcie wszystko, co mogłoby się przewrócić i przygnieść malucha…
Są różne sposoby – od zabezpieczania szuflad przed otwarciem, aż do przykręcenia mebla do ściany za pomocą specjalnych kotwic meblowych….
Dziecko jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim i to szybciej niż może się nam wydawać…
Podejrzewam, że u nas wyglądało to właśnie tak, tylko na drodze stanął komodzie… kaloryfer… (uff, a mieliśmy robić ogrzewanie podłogowe w całym domu…):
A Wy? Zabezpieczyliście już swoje meble???
*Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.
A… jak u Was z zabawami? Jeśli czasem brak Ci pomysłu, zerknij tutaj!
GOTOWE POMYSŁY NA ZABAWY w pierwszych 2. latach życia dostępne od teraz w PAKIECIE!
Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️