Close Sidebar close
mamafizjoterapeuta
  • JESTEM NA ETAPIE…
    • Oczekiwania na Maluszka.
    • Okruszka 0-3 miesiące.
    • Odkrywcy 4-7 miesięcy.
    • Poszukiwacza 8-36 miesięcy
  • Fizjo-Baby-Gimnastyka
  • BLOG
  • SKLEP
  • O MNIE
  • KORZYSTAMY
  • WSPÓŁPRACA
  • Polityka prywatności

  • JESTEM NA ETAPIE…
    • Oczekiwania na Maluszka.
    • Okruszka 0-3 miesiące.
    • Odkrywcy 4-7 miesięcy.
    • Poszukiwacza 8-36 miesięcy
  • Fizjo-Baby-Gimnastyka
  • BLOG
  • SKLEP
  • O MNIE
  • KORZYSTAMY
  • WSPÓŁPRACA
  • Polityka prywatności
mamafizjoterapeuta
mamafizjoterapeuta
    0-3 miesiące 4-7 miesięcy Bez kategorii

    KARMIENIE PIERSIĄ – NASZA TRUDNA HISTORIA

    Jakiś czas temu, w moich mediach społecznościowych podzieliłam się bardzo krótko historią, która dla mnie, jako świeżo upieczonej mamy, była chyba jedną z najtrudniejszych… Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało… Nie podawałam szczegółów, ale opowiedziałam o swoich emocjach, które towarzyszyły mi w początkach mojej mlecznej drogi wtedy, kiedy to na świat przyszedł mój pierwszy synek – Franio.

    Pod postem pojawiła się ogromna ilość komentarzy, a w wiadomościach prywatnych dostałam całe mnóstwo próśb o to, aby opowiedzieć na ten temat coś więcej…

    Wtedy jeszcze nie wiedziałam czy chcę to robić.

    Jednak minęło trochę czasu i uznałam, że jeśli choćby dla jednej osoby, która przeżywa aktualnie to, co ja w tamtym momencie, mogłoby to być wspierające, to warto to zrobić. Mnie brakowało wtedy takiego miejsca i poczucia, że nie jestem w tym sama… Że nikt mnie nie ocenia…

    MOJE NASTAWIENIE/ WYOBRAŻENIA

    Jeszcze zanim zostałam mamą, wiedziałam, że swoją przyszłość zawodową będę chciała związać ze wspieraniem Maluszków i ich Rodziców w początkach ich wspólnej drogi.

    Wiedziałam o tym, że aby robić to naprawdę dobrze, potrzebne są nie tylko umiejętności z „działki” fizjo, ale przede wszystkim… szersze spojrzenie na wszystko to, co dzieje się w okresie okołoporodowym oraz tuż po nim. Bardzo zależało mi na tym, aby podchodzić do tematu w sposób kompleksowy, dlatego zaczęłam kształcić się również w innych dziedzinach.

    Jednym z kursów, który postanowiłam ukończyć był kurs „Problemy w Laktacji”. Cała masa niesamowitej, laktacyjnej wiedzy. Od fizjologii, po wszelkie możliwe trudności i różne sposoby radzenia sobie z nimi… Teoria, ale też wiele godzin praktyki w poradni laktacyjnej… Później wolontariat…

    W pewnym momencie wydawało mi się, że chyba nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Ostatecznie… karmienie piersią jest przecież naturalne, więc… teoretycznie… „dla chcącego… nic trudnego”…

    Wydawało mi się, że odrobina dobrych chęci i wiedza o tym, jak poradzić sobie w razie pojawienia się kłopotów wystarczą, aby z powodzeniem karmić swoje własne dziecko…

    Jednak życie nauczyło mnie pokory. Dostałam od losu tak ogromnego kopniaka, że chyba zapamiętam go aż do końca swoich dni…

    RZECZYWISTOŚĆ

    13. sierpnia 2010 roku na świat przyszedł mój pierwszy syn.

    Po wielu ciążowych perypetiach (podejrzewano u niego wady genetyczne) myślałam, że będzie to dzień, od którego wszystko się zmieni… Że po wielu tygodniach niepewności i strachu o zdrowie swojego dziecka wreszcie będę mogła odetchnąć z ulgą. Że niepewność i lęk zastąpi spokój i radość z tego, że wszyscy możemy bezpiecznie spotkać się już po tej stronie brzucha…

    I o ile radość rzeczywiście była ogromna, o tyle naprawdę trudne momenty miały dopiero nadejść… I to ze strony, z której kompletnie bym się nie spodziewała…

    Oczywiście zależało mi na karmieniu naturalnym… Było dla mnie ważne, wiedziałam naprawdę mnóstwo o korzyściach z niego płynących, choć jeszcze przed porodem miałam do niego dość duży dystans. Kompletnie nie widziałam „problemu” w tym, że pewnego dnia mogłabym zacząć karmić inaczej…

    Wiele mam przecież tak karmi – niektóre z własnego wyboru, inne np. dlatego, że stan zdrowia ich dziecka nie pozwala na podawanie pokarmu inaczej niż przez sondę… Te dzieci też są zaopiekowane, szczęśliwe i nawiązują więź ze swoimi najbliższymi… Tak… o tym wszystkim wiedziałam…

    Kiedy jednak przywitałam na świecie Franka, nie wiedzieć dlaczego, w mojej głowie coś się zmieniło…

    Karmienie piersią urosło do rangi najważniejszego zadania, które jako mama mam do wykonania…

    Z perspektywy czasu – koszmar, który przysłonił mi wszystko inne…

    Początki nie były łatwe. Przez pierwsze dni w szpitalu, pomimo tego, że Franek pięknie chwytał pierś i ssał bardzo wytrwale, pokarmu było jak na lekarstwo…

    Tak – wiem… to jeszcze nie czas, nawał powinien pojawić się dopiero za kilka dni… Problem w tym, że… tak naprawdę nigdy się nie pojawił…

    O każdą kroplę mleka musiałam walczyć jak lwica… Pobudzałam laktację wszelkimi znanymi mi sposobami. Po karmieniach stymulowałam piersi laktatorem… najpierw zwykłym, „domowym”, później profesjonalnym – z wypożyczalni. Jednak efekt był mizerny…

    W akcie desperacji skonsultowałam się nawet z doradcą laktacyjnym, ale to spotkanie nie wniosło w moje postępowanie żadnych nowości…

    Przyrosty masy ciała Franka były znacznie poniżej normy dlatego zmuszona byłam dokarmiać go mieszanką. Robiłam to przy pomocy drena przy piersi, ponieważ bardzo zależało mi na tym, aby ssąc, nadal pobudzał laktację…

    Po karmieniach stymulowałam piersi przy pomocy laktatora…

    Gdybym miała podsumować ten czas, to bez wątpienia pierwsze trzy miesiące były dla mnie w zasadzie jednym wielkim karmieniem…

    Pamiętam nieprzespane noce, spalone laktatory i ten dźwięk, który jeszcze przez długi czas wracał do mnie jako senny koszmar…

    Nie wiem jak to przetrwałam. Pamiętam tylko moja ogromną determinację, poświęcenie, krew, pot, łzy i to cholerne poczucie winy, że nie potrafię wykarmić własnego dziecka…

    Ekstremalnie trudne doświadczenie, w którym… zdrowy rozsądek zachował jedynie mój mąż… To właśnie on podnosił mnie i pokazywał, że na karmieniu… świat się nie kończy…

    CO BYŁO DLA MNIE NAJTRUDNIEJSZE?

    Chyba poczucie bycia ocenianym.

    Tak się złożyło, że kilka moich znajomych urodziło dzieci w bardzo podobnym czasie. Oczywiście karmiły naturalnie… Za każdym razem, kiedy pytały czy „karmię” (nie, no nie karmię, głodzę!) czułam się okropnie…

    I choć jestem przekonana, że nie było w tych pytaniach żadnych podtekstów, to jednak ja sama byłam w takim stanie, że wszędzie doszukiwałam się drugiego dna…

    Wydaje mi się, że byłam o krok od depresji…

    Wiem… z perspektywy czasu może to wydawać się przesadzone, ale… co z kobietą potrafią zrobić hormony i jakieś chore ambicje…

    Pierwsze kilka miesięcy, pierwszy rok, był dla mnie bardzo trudny. Praktycznie zaszyłam się w domu, nigdzie nie chciałam wychodzić, bo wstydziłam się podawać dziecku pokarm przy pomocy butelki…

    Taki trochę lakto – terror, który sama sobie stworzyłam…

    Ale przetrwaliśmy to. I w zasadzie… kiedy już prawie o tym zapomniałam, pewnego pięknego, marcowego dnia dowiedziałam się, że jestem w ciąży po raz drugi…

    KARMIENIE I KOLEJNE DZIECI

    Kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym, zamiast naprawdę się tym ucieszyć, sparaliżowała mnie myśl o… KARMIENIU…

    Nie wyobrażałam sobie przechodzić tego wszystkiego po raz kolejny mając dodatkowo pod opieką jeszcze starsze dziecko, które przecież również będzie wymagało mojej uwagi…

    Na szczęście miałam całą ciążę na to, aby jakoś to sobie poukładać.

    Mój mąż bardzo mnie w tym wspierał i trzeźwym okiem patrzył na rzeczy, które dla mnie, z racji hormonów, były czasami nie do przeskoczenia…

    Kiedy urodziła się Lili, karmienie było powtórką z rozrywki. Nieprzespane noce, dźwięk laktatora jako senny koszmar i walka o każdą kroplę mleka…

    Jednak było mi ciut łatwiej,

    Z perspektywy posiadania starszego dziecka widziałam, że jest też wiele innych, wspaniałych rzeczy, które mogą się wydarzyć i dzięki którym mogę budować niesamowitą więź z moimi maluchami…

    Oczywiście nadal walczyłam, nadal „dotykały” mnie słowa innych, ale było mi odrobinę łatwiej.

    Podobnie przy Anielce…

    Kiedy na świat miał przyjść Tadzio, moje czwarte dziecko, byłam zrezygnowana.

    W zasadzie… nie nastawiałam się już na karmienie naturalne.

    Jeszcze przed porodem kupiłam duże opakowanie mleka modyfikowanego i butelkę.

    Jednak kiedy się urodził, nie wyobrażałam sobie, że tak łatwo się poddam. Walczyłam, ale już ze zdecydowanie większym spokojem.

    Wtedy też trafiłam na bardzo szczegółowe badania i… niemal przy okazji dowiedziałam się, że… w moim przypadku istnieją medyczne przesłanki do tego, że wykarmienie dziecka wyłącznie piersią jest… praktycznie niewykonalne…

    Nie chcę tutaj pisać dlaczego. Dodam jedynie, że… jestem dość specyficznym „okazem”… Chyba powinnam zagrać w lotka…

    Tak czy inaczej ta diagnoza sprawiła, że spadł z moich barków ogromny ciężar. Taki, który totalnie mnie przytłaczał i nie pozwalał czerpać pełni radości z macierzyństwa…

    W tym roku przywitaliśmy na świecie Kazia…

    Jak wygląda nasza mleczne droga? Bardzo podobnie jak poprzednio – z drenami, laktatorem i mlekiem modyfikowanym w tle…

    Co zrobiłam inaczej?

    Zwróciłam uwagę na to, żeby się przygotować, odciągnęłam trochę pokarmu jeszcze przed porodem, oczyściłam głowę z wyrzutów sumienia i… karmimy się z radością do dziś!

    JAKI Z TEGO MORAŁ?

    Przede wszystkim taki, żeby się nie zadręczać… Żeby szukać pomocy (przy trudnościach z karmieniem wsparcie doradcy laktacyjnego, logopedy/ neurologopedy czy fizjoterapeuty może być na wagę złota), ale też próbować patrzeć na wszystko, co się dzieje, z szerszej perspektywy. Żeby spróbować zdać sobie sprawę z upływającego czasu i wiedzieć, że kiedyś będziemy na to wszystko patrzeć nieco inaczej…

    Ja zmarnowałam kilka pierwszych miesięcy życia z Frankiem na zadręczanie się. Byłam kłębkiem nerwów, a cały mój stres przenosił się na moje dziecko…

    Teraz wiem, że nie było to tego warte. Mogłam spędzić ten czas spokojniej, bo w zasadzie… nie wiem co bardziej nam zaszkodziło… Ta odrobina mieszanki czy stres, który temu wszystkiemu towarzyszył…

    Oczywiście nie zachęcam Cię do rezygnacji z karmienia jeśli przeżywasz aktualnie jakieś trudności… Po prostu uwierz mi, że za jakiś czas spojrzysz na to wszystko zupełnie inaczej…

    Naprawdę warto złapać zdrowy dystans – i to do wszystkiego, co dzieje się w tym szalonym, poporodowym czasie… Wiem, że nie jest to łatwe, bo hormony nie ułatwiają zadania, ale życzę Ci dużego wsparcia w najbliższych. Przynajmniej takiego, jakie ja sama otrzymałam.

    Jestem ciekawa twojej historii.

    Czy jest coś, co było/ jest dla Ciebie szczególnie trudne?

    Daj znać! Może będzie to wspierające dla innych!

    [autopromocja]

    Chcesz wiedzieć na co zwrócić uwagę, aby łagodnie, podczas codziennej pielęgnacji i zabaw wspierać naturalny rozwój Maluszka spędzając z nim jednocześnie naprawdę wartościowy czas? Sprawdź moje Kursy i E-booki!


    ZOBACZ MOJE KURSY

    *Wpisy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty ani innego specjalisty, dlatego wszelkie wątpliwości koniecznie skonsultuj z osobą, która ma okazję zbadać Twoje dziecko. Dla dobra Twojego Maluszka nie udzielam porad on-line.

    Jeśli ten wpis jest dla Ciebie wartościowy, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga chociaż jednej osobie.

    Małgorzata Paleczny.

    żona, mama x5, fizjoterapeuta.

    Twoje udostępnienie wiele dla mnie znaczy, dziękuję! ❤️
       
    4 komentarze
    • DZIECKO NIE CHCE ZAŁOŻYĆ BUTÓW – JAK POMÓC MU SIĘ Z NIMI ZAPRZYJAŹNIĆ?

    • Edukacyjna, piankowa, a może… żadna? Jaką matę wybrać dla niemowlaka?

    4 komentarze

  • Reply Ola at

    Oj, jak ja się cieszę że trafiłam na ten wpis! U nas historia jest dość podobna. Wyobrażałam sobie kp jako coś naturalnego ale wiedziałam, że jeśli się nie uda to zawsze można podać mm. Kiedy mój synek się urodził okazało się że musi być zabrany na oddział i podłączony do leków. W szpitalu spędziliśmy dwa tyg na diagnozowaniu. Przez pierwszy tydzień nie było nawet mowy o kp… I wtedy to kp urosło do tak wielkiej rangi, że czuję to jako moją najwiekszą matczyną porażkę… Czuje ogromny smutek i wyrzuty sumienia że nie potrafię wykarmić własnego dziecka. Czuje też żal, że nie dane nam było rozpocząć tej przygody od pierwszych dni… Laktatorem udawało mi się odciągnąć 15ml maxymalnie- i to było z obu piersi! Problemy dziecka nie pozwalały na to żeby sobie ssał, musiał przyjmować stałe posiłki. Walczymy tak do dziś: pierś-pierś-mm. I choć wiem że wypija z piersi niewiele i wszyscy mi mówią po co to w ogóle robię, to nie potrafię przestać. Uważam że kp jest cudowne i smutno mi że mi nie jest dane w pełni się z tego cieszyć. Poza tym to poczucie winy gdy wszędzie napotykam slogany”nic nie zastąpi mleka matki”… To nasz początek(2mies)także wiele jeszcze przed nami…

    • Reply Gosia Paleczny at

      Przytulam… doskonale wiem jakie to trudne… Olu wykonujesz ogromną pracę i to jest bezcenne… Trzymaj się ciepło, życzę wytrwałości, ale też łagodności dla siebie. No i oczywiście tego żeby tak, jak u nas, perspektywa czasu wiele zmieniła. Pozdrawiamy!

  • Reply Marta at

    Jejku, pamiętam gdy w dniu publikacji czytałam ten wpis z dwutygodniowym synkiem przy piersi. Te emocje były mi wtedy bardzo, bardzo bliskie.
    Uważam że w naszych szpitalach jest ogólny, szerokopojęty lakto-terror, kreowany przez personel. Slyszalam już niejedną taką historię w bliskim mi otoczeniu. Sama również jestem jego ofiarą.
    U nas z kolei synek miał problem z uchwyceniem brodawki. Przez pierwszą noc w szpitalu płakał prawie non stop, a ja nie umialam go przystawić. Dzwoniłam, prosiłam o pomoc. W końcu zrezygnowałam, a mały zasnął, pewnie ze zmęczenia. Do tej pory boli mnie serce, gdy o tym myślę.
    Na drugi dzień dostał mm, a ja poczułam ze odniosłam największą porażkę życia. Przecież tak sie do tego przygotowywałam. Tak bardzo chciałam zapewnić mu to co najlepsze… i nie potrafiłam…
    Co ciekawe, przed porodem również myślałam sobie „nic na siłę, jeśli się nie uda to trudno”. Co hormony robią z glowa… to jakaś masakra.
    Pamiętam tylko wizyty położnej z rana i pytanie „no i jak z karmieniem?” I ten wzrok pogardy, gdy prosilam o mm. „Niech pani próbuje, bo inaczej nic z tego nie bedzie”, „nic pani w tych piersiach nie ma” – słyszałam.
    No ale zawzięłam się, czekałam tylko az wyjdziemy ze szpitala, laktator chodzil prawie non stop (przynajmniej z tym w szpitalu nie robili problemu) i udało się. Co prawda przez nakładki, ale mały rośnie zdrowo i to jest dla mnie najważniejsze.
    Dlaczego funduje sie to kobietom w tym i tak wystarczająco trudnym dla nich momencie?

    • Reply Gosia Paleczny at

      Marto, dziękuję, że podzieliłaś się tutaj swoją historią. Myślę, że może pomóc wielu Mamom, które przeżywają podobne trudności… <3 Tak... ja też boleśnie tego doświadczyłam... Cieszę się, że to już za Wami!

    Odpowiedź Anuluj

O mnie

 

 

Nazywam się Małgorzata Paleczny. Jestem pełnoetatową żoną, mamą i fizjoterapeutą. Kocham to, co robię i choć moja doba nigdy się nie kończy, postanowiłam założyć bloga.

 

Piszę o rozwoju psychoruchowym dziecka od narodzin, pokazuję sposoby na jego wspieranie, a także opowiadam historie z barwnego życia naszej siedmioosobowej rodziny 😉

 

Wpisy mają charakter informacyjny i nie zastąpią wizyty u fizjoterapeuty, dlatego nie udzielam porad on-line.

[markawlasna]

JUŻ JEST! NAJNOWSZY PRZEWODNIK PO ZABAWACH Z MALUSZKIEM!

SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY!

POZNAJ MNIE LEPIEJ I OTRZYMUJ TREŚCI, KTÓRYCH NIE PUBLIKUJĘ NIGDZIE INDZIEJ!

ZAPISZ SIĘ!

ULGA DLA BRZUSZKA. PRAKTYCZNE MINI – SZKOLENIE.

SPRAWDŹ

KUP TORBĘ I WESPRZYJ FUNDACJĘ GAJUSZ.

ZOBACZ

KURS on-line: Typowy rozwój dziecka 0-3 miesiące

SPRAWDŹ
 

KURS on-line: Typowy rozwój dziecka 4-7 miesięcy

SPRAWDŹ

KURS on-line: Typowy rozwój dziecka 8-18 miesięcy

SPRAWDŹ

mama_fizjoterapeuta

mama_fizjoterapeuta
👉 Czy wiesz, że aby mądrze wspierać rozwój 👉 Czy wiesz, że aby mądrze wspierać rozwój swojego dziecka czasami nie musisz robić absolutnie nic?
To znaczy… możesz zrobić sobie kawę i po prostu podziwiać to, co właśnie się wydarza! ☕️
👉 Oczywiście dbanie o dobre doświadczenia to bardzo ważna rzecz, ale kiedy maluch pracuje nad jakąś umiejętnością, to wcale nie oznacza, że musisz go jej dodatkowo uczyć i pokazywać „najwłaściwszą z dróg”…
Zdrowo rozwijające się dziecko do tej drogi dotrze – metodą prób i błędów, ale to właśnie dzięki nim nauczy się najlepiej! 💪
To dzięki „błędom” będzie w stanie jeszcze lepiej poznać swoje możliwości, ale i ograniczenia… To niesłychanie ważna lekcja życia! 🔥
Dlatego czasami zrób sobie kawę i po prostu patrz!❤️
Nawet w terapii stosuje się zasadę „hands on” kiedy to nasze ręce „prowadzą dziecko”, ale zawsze, kiedy tylko to możliwe, kierujemy się zasadą „hands off” i dajemy maluchowi szansę na to, aby samodzielnie osiągnął upragniony cel.
Życzę Ci smacznej kawki! ❤️
👉 Zapisz ten post i chodź na bloga. Link do ciekawych wpisów znajdziesz w BIO.
Ps. Daj znać czy masz takie momenty, że po prostu patrzysz i podziwiasz 🥰❤️🔥
#mamafizjoterapeuta
#rodzew2023
#rozwojniemowlaka
#noworodek
#noworodekwdomu
#przyjaznapielegnacja
#mamaidziecko
#mojewszystko
#jestembojestes
#trendingaudio zabawyzniemowlakiem
👉 Przymierzasz się do zakupu bucików dla malu 👉 Przymierzasz się do zakupu bucików dla maluszka, ale nie wiesz jakie wybrać, aby dobrze pasowały na małą stópkę?
👉 Twoje dziecko ma wyjątkowo szczupłe lub pulchne stopy i trudno jest Ci dobrać odpowiedni bucik?
👉 Wysokie podbicie sprawia, że niemal wszystkie modele odpadają już w przedbiegach?
✅ Sprawdź mój najnowszy wpis na blogu! 
✅ Znajdziesz tam podpowiedzi jakie buciki wybrać dla różnych rodzajów stópek na różnych etapach nauki chodzenia. 🔥
Koniecznie zapisz ten post na później i poślij dalej w świat - być może przyda się również innym Rodzicom. 
👉 No i oczywiście daj znać jakie są Twoje doświadczenia. Jakie stópki ma Twój maluszek? Trudno Ci wybrać dla nich odpowiednie buciki?
Link do wpisu w BIO.
#mamafizjoterapeuta
#bucikidladzieci 
#bucikidlaniemowlaka 
#pierwszekroczki
#rozwojniemowlaka
#wysokiepodbicie
#rodzew2023 
#roczek
#instamama
#instamateczki
Kochani, pewien wspaniały mąż i tata ma dzisiaj Kochani, pewien wspaniały mąż i tata ma dzisiaj swoje okrągłe urodziny. ❤️🎂
Dlatego znikamy na chwilę (tylko we dwoje!!! 😍), ale już jutro wieczorem wracam do Was z obiecanym, bucikowym wpisem.
Trzymajcie się ciepło, życzymy Wam dobrego dnia! 🥰 
#mamafizjoterapeuta
#urodziny
#rodzina
#rodzinatojestsila 
#love
#birthday
Kiedy na świecie miał pojawić się nasz pierwsz Kiedy na świecie miał pojawić się nasz pierwszy synek, zdecydowaliśmy się na zakup wózka używanego.
Oczywiście zawsze marzyłam o nowym, ale zarówno względy ekonomiczne, jak i to, że nie do końca wiedzieliśmy przez jak długi czas ma nam ten wózek posłużyć (czy spacerówka takiego wózka się sprawdzi czy raczej będzie zależało nam na mniejszym i lżejszym modelu) sprawiły, że Franek przez pierwsze miesiące korzystał z wózka z drugiej ręki.
👉 Czy uważam, że tamto rozwiązanie było złe?
Oczywiście, że nie! Jedyne, co bym zrobiła inaczej to to, że tym razem wymieniłabym materacyk w gondoli takiego wózka.
👉 Chcesz wiedzieć dlaczego to takie ważne?
Zajrzyj do nowego wpisu na blogu! (link w bio)
A jeśli szukasz naprawdę dobrego materacyka do swojej gondoli, znajdziesz go w @manufakturamateracy 
Z kodem MAMAFIZJOTERAPEUTA otrzymujesz 5% zniżki na całe zakupy. ❤️
#mamafizjoterapeuta
#wozekdzieciecy
#wozekdlaniemowlaka
#wyprawkadlanoworodka
# materacdogondoli
#współpracareklamowa 
#bedemama
#urodziłam 
#rodzew2023
👉 „Moje dziecko jest takie mięciutkie… prz 👉 „Moje dziecko jest takie mięciutkie… przelewa się przez ręce…
👉 „Czasami mam wrażenie, że na mojego maluszka mocniej działa siła grawitacji”…
👉 „Jest taki spokojny i rozluźniony… ciągle tylko je i śpi”…
To tylko kilka z określeń, używanych przez rodziców maluszków, u których stwierdzono „obniżone napięcie mięśniowe”.
👉 Jakie sygnały powinny zapalić nam pomarańczową lampkę? O tym właśnie dzisiaj!
👉 Czy w warunkach domowych możemy w jakiś sposób reagować? Oczywiście, że TAK! Pisałam o tym na blogu (linki do ważnych wpisów znajdziesz w BIO).
👉 Dlaczego akurat dzisiaj poruszam ten temat? - bo mamy dzień 21 marca - Dzień Osób z Zespołem Downa. Według większości Autorów, to właśnie znaczna hipotonia mięśniowa jest główną przyczyną różnic w rozwoju psychoruchowym dzieci zdrowych i dzieci z ZD.
Zapisz ten post na później i podziel się z innymi.
No i koniecznie daj znać jak u Was z napięciem mięśniowym!
Wysokie? Niskie? A może… w sam raz?
#mamafizjoterapeuta 
#napieciemiesniowe 
#rozwojniemowlaka
#obnizonenapieciemiesniowe 
#rodzew2023 
#bedemama
#noworodek
#noworodekwdomu
#urodziłam
Zabawa nóżkami to ważny etap rozwoju. 💪❤️
Maluszek zaczyna sięgać do swoich ud już w 4. miesiącu życia, a w końcówce 6. wkłada palce stóp do buzi. 👣👶
O tym, dlaczego to ważna sprawa i… na co jeszcze zwrócić uwagę, chcąc zachęcić Maluszka do takich zabaw, pisałam na blogu.
Sprawdź koniecznie!
Ważne linki znajdziesz w bio. ❤️
Daj znać czy fikanie bez pieluszki sprawdza się też u Was! 😉❤️
Ps. Pamiętaj, że dzisiaj o północy kończy się promocja na start mojego najnowszego Przewodnika po świecie zabaw z maluszkiem. Jeśli chcesz złapać go w niższej cenie dla siebie lub na prezent, wskakuj teraz. Link znajdziesz w bio i w relacji. 
[markawlasna]
#mamafizjoterapeuta
#fizjobabygimnastyka
#rozwojniemowlaka
#prezentdlaprzyszłejmamy
# noworodek
#todzew2023
👉Jak ze spokojem wspierać naturalny rozwój ma 👉Jak ze spokojem wspierać naturalny rozwój maluszka?
👉 Jak bawić się… bez zabawek?
👉 Jakie aktywności wybierać, aby były dopasowane nie tylko do wieku, ale przede wszystkim do aktualnych potrzeb i możliwości małego człowieka?
Tego wszystkiego dowiesz się z mojego najnowszego Przewodnika. 🔥❤️
✅ 151 bogato ilustrowanych stron,
✅ 30 minut VIDEO ZABAWY
✅BONUSY!😍
Można kupić w formie vouchera i podarować w 🎁 tym, którzy jeszcze czekają lub niedawno przywitali na świecie swoje maleństwo. 🥰❤️
Włożyłam w ten Przewodnik całe ❤️
Mam nadzieję, że będzie dla Was ogromnym wsparciem! 🥰
[markawlasna]
Promocja na start kończy się jutro o północy. 
Link w bio. 
#mamafizjoterapeuta 
#fizjobabygimnastyka
#zabawazniemowlakiem
#babyshower
#prezentdlaprzyszłejmamy
#rozwojowelove
#rodzew2023 
#bedemama
#wyprawkadlanoworodka
Jak tam Wasze bucikowe łowy? 😉 Żyjecie? Maci Jak tam Wasze bucikowe łowy? 😉 
Żyjecie?
Macie już coś na oku?
A może u Was temat już ogarnięty?
Dajcie znać! 
My właśnie kompletujemy buciki wiosenne dla całej naszej 5. 🙈
Trzymajcie kciuki! 😅🙈❤️
W najbliższych dniach będzie tutaj sporo bucikowych tematów - dla różnych rodzajów stópek na różnym etapie chodzenia. 
Już dziś zerknijcie do wyróżnionej relacji BUCIKI WIOSNA. ✅🔥
STAY TUNED! 🙂❤️
#mamafizjoterapeuta 
#bucikidladzieci
#bucikinawiosne
#pierwszekroczki
#babyshoes
Load More... Follow on Instagram

2022 - MamaFizjoterapeuta Małgorzata Paleczny.